Nie dajmy się zwariować!

Najsmutniejsze i najbardziej trudne miesiące za nami a w przyrodzie najbardziej twórcze i radosne. Toż od marca budzi się życie po „niby zimowych miesiącach zastoju”. Nam zgotowano okres wyciszenia, strachu i zwątpienia. Przeżyliśmy najbardziej smutne, samotne, obdarte z tradycji Święta Wielkanocne. Nie ubarwiły je nawet najpiękniejsze palmy i różnorakie pisanki. Wielkanocny baranek był cichy, smutny, przejęty losem ludzi przytłoczonych pandemią.

Pandemia strachu, bezkarności, dezinformacji

Współczesny człowiek korzysta z mediów, z punktu widzenia podatnika włącza je, słucha informacji i na swój sposób przyjmuje. Na swój sposób… histeria wywołana koronawirusem zmieniła nasze życie o 180 stopni. Zaczęliśmy się bać. Czego? Zarażenia nieznaną chorobą tak, jak 50 lat temu wirusa HIV, który ukazał najbardziej mroczne zakątki ludzkiej psychiki. Pamiętam nagłośnione w mediach ataki na ośrodki lecznicze zbudowane dla chorych na AIDS, którzy pragną się leczyć i zerwać z nałogami. Wtedy, w latach 70-tych zastanawiałam się, czy miejscowi ludzie mają prawo obrzucać kamieniami nowy ośrodek MONAR i ludzi, którzy chcą się leczyć, bo boją się śmierci. Podobnie jest dziś. Ludzi na kwarantannie szykanuje się spychając na margines a zarażonych wręcz piętnuje. Za co? A czy jesteś pewien, że ten wirus o ciebie nie zahaczy? Co wtedy poczniesz? Na kogo się powołasz? Dlatego popatrz uważnie wokół siebie. Przecież wszystko jest tak, jak było. Każą nosić maseczki, ale żaden „decydent” autorytatywnie nie powie ci, że ta maseczka zabezpiecza, a ta jest „chińska”. Media podają cudowne wiadomości o wydaniu miliardów na maseczki, testy i respiratory od Chińczyków czy Koreańczyków aby za chwilę ogłosić, że respiratory nie dotarły, maseczki są nic nie warte, a testy sprawne na 15-20 procent. Za czyje pieniążki decydenci tak szaleją? Za twoje, za moje, za nasze. Żaden z nich nie odpowie za chybiony zakup – ty im dałeś takie prawo („lewo”) wybierając ich do rządu.

Pseudo służba, pseudo nauka

Osobna bajka to praca lekarzy w czasie tzw. pandemii. Opancerzeni w uniformy antywirusowe przyjmują tylko w przychodniach prywatnych, bo tam „koronawirus” traci swą aktywność na widok uiszczanych opłat za „wizytę”. Zwykły śmiertelnik (mniej zasobny w środki finansowe) ma możliwość wizyty u lekarza „na telefon”. Cudowna sprawa. Ryzyko zawodowe występuje moim zdaniem np. u strażaków, ratowników górniczych i nie przypominam sobie sytuacji aby w przypadku zagrożenia życia człowieka udzielali porad telefonicznych. No cóż, może lekarz to specyficzny zawód?
Osobny temat, to kształcenie dzieci. Dosyć się wysiedziały w zamknięciu od marca do lipca aby ciągnąć to dalej. Młodość i dzieciństwo mają swoje prawa i dzieci wbrew zakazom będą się bawić i spotykać na świeżym powietrzu dopóki aura pozwoli.
Trochę smutne jest to, że ludzie w podeszłym wieku zostali pozbawieni możliwości leczenia. No, chyba że zostali zarażeni 'koronawirusem”, wtedy wezmą ich w świetle „procedur” na odpowiedni oddział w wytypowanym szpitalu i będą czekać: umrze czy przeżyje.
Myślę, że statystyka zachorowań i zgonów byłaby o 100% lepsza, gdyby pacjenci z normalnymi chorobami mogli się zgłaszać (nie telefonicznie) do normalnych lekarzy na normalne leczenie. Wiele nienormalności wprowadzają sprzeczne informacje w mediach przekazywane prze autorytety medyczne w sprawie skuteczności szczepionek, jakości testów, jakości maseczek, ilości zachorowań, ilości zgonów.

Człowieczeństwo – lekiem na wirusa

Ludzie, nie dajmy się zwariować! Mamy swój znany i przyjazny Bogucin, mamy znanych sąsiadów, swoją szkołę, swój sklep. Więc przestrzegajmy zasad higieny (mycie, mycie, mycie) noszenia maseczek tam, gdzie musimy, zdrowego odżywiania, zdrowego trybu życia bez lęku o koronawirus (nie jest nam potrzebny) i żyjmy po swojemu w spokoju i radości z każdego dnia. Kabaret ze sceny politycznej oglądajmy z dystansem pamiętając, że mamy tu własną, bliską wspólnotę, w której żyjemy a sferom rządzącym potrzebne są nasze głosy i podatki – jak pisałam w jednej z dożynkowych śpiewek. Koronawirus to nie pierwsza i ostatnia epidemia na taką skalę. Czeka nas przecież grypa i inne jesienne dolegliwości. Bądźmy wyrozumiali i pomocni dla potrzebujących w rodzinie i sąsiedztwie a wtedy żadne „wirusy” nas nie zmogą. Nie traćmy pogody ducha i humoru, bo czasami jego szczypta jest lepszym lekarstwem niż niejeden cudowny specyfik.
Życząc zdrowia i doczekania końca pandemii przelałam na papier kilka myśli niedoskonałych, które kłębią się w głowie niejednego z nas:

Za pieniążki podatników mnóstwo szaleństw i wybryków
żrą, bawią się doskonale – same hieny i szakale. 

Po wyborach będzie rząd „stanowej racji”
te same „twarzyczki” w innej kombinacji.

Wszystkie chwyty dozwolone, by się dostać do koryta
jak najszybciej się nachapać po czym odwrót, szlus i kwita.

Maskujemy maseczkami bardzo różne ludzkie twarze
ten kamuflaż jest niezbędny. Komu? przyszłość wnet pokaże.

Fundusz zdrowia na telefon oferuje nam porady
a w prywatnych gabinetach tak normalnie (bez przesady!)

Trzęsie wirus swą koroną tylko w NFZ placówkach
a w prywatnych gabinetach traci moc w płaconych stówkach.

Moja maska jest z atestem ale twoja oszukana
w mojej wirus się zatrzyma – z chińskich dostaw kupowana.

Koreańskie testy na nic – rzadko wirus wykrywają
szkoda, że rodzinnym firmom ich produkcji nie zlecają. 

                              Zofia Abramek