Piękny tęsknotą…

Czasami…

Czasami coś człowiek przeczyta i później to „coś” podąża za nim niczym cień i plącze się pod stopami, nie chcąc iść w swoją stronę. Zatrzymujemy się, bo tekst jest ładny, ciekawy, zastanawiający, intrygujący. Bo wzrusza i ze słów maluje obrazy.
Tak stało się za sprawą fragmentu wiersza Jana Lechonia, na który natknęłam się przypadkiem zupełnym przeglądając jeden z tygodników. Kawałek tekstu, przycupnięty gdzieś na marginesie strony domagał się, by na dzienne światło wydobyć go w całości.

Bo…

Bo jest piękny tęsknotą. Za ojczyzną, za Matką Boską w Jasnogórskim Wizerunku i za tym wszystkim co polskie, a co w 1942 roku było tak odległe dla poety. Wtedy jeszcze nie wiedział, że do Polski nie wróci; że ten obraz, już tylko, w sercu widzieć będzie.
Bo jest przejmujący wiarą i nadzieją, że Polska odzyska wolność, wstanie z popiołów jak już nie raz i nie dwa wstawała.
Bo jest przepiękną modlitwą dziękczynno – błagalną zwróconą ku Matce Bożej.
Warto wiedzieć, że w poetyckiej szkatułce mamy taką perełkę. Warto tą perełkę z tej szkatuły wydobyć i obok innych modlitw – zanurzyć się w słowa płynące z jej (wciąż aktualnych) próśb.

 Matka Boska Częstochowska

Matka Boska Częstochowska, ubrana perłami,
Cała w złocie i brylantach, modli się za nami.

Aniołowie podtrzymują Jej ciężką koronę
I Jej szaty, co jak noc są gwiazdami znaczone.
Ona klęczy i swe lice, gdzie są rany krwawe,
Obracając, gdzie my wszyscy, patrzy na Warszawę.

O Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie
I w kościele i w sklepiku i w pysznej komnacie,
W ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci,
I przed którą dniem i nocą wciąż się światło świeci.

Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy,
Która widzisz z nas każdego cudnymi oczami,
Matko Boska Częstochowska, zmiłuj się nad nami!

Daj żołnierzom, którzy idą, śpiewając w szeregu,
Chłód i deszcze na pustyni, a ogień na śniegu,
Niechaj będą niewidzialni płynący w przestworzu
I do kraju niech dopłyną, którzy są na morzu.

Każdy ranny niechaj znajdzie opatrunek czysty
I od wszystkich zagubionych niechaj przyjdą listy.
I weź wszystkich, którzy cierpiąc patrzą w Twoją stronę,
Matko Boska Częstochowska, pod Twoją obronę.

Niechaj druty się rozluźnią, niechaj mury pękną,
Ponad Polską, błogosławiąc, podnieś rękę piękną,
I od Twego łez pełnego, Królowo, spojrzenia
Niech ostatnia kaźń się wstrzyma, otworzą więzienia.

Niech się znajdą ci, co z dala rozdzieleni giną,
Matko Boska Częstochowska, za Twoją przyczyną.
Nieraz potop nas zalewał, krew się rzeką lała,
A wciąż klasztor w Częstochowie stoi jako skała.

I Tyś była też mieczami pogańskimi ranną
A wciąż świecisz ponad nami, Przenajświętsza Panno.
I wstajemy wciąż z popiołów, z pożarów, co płoną,
I Ty wszystkich nas powrócisz na Ojczyzny łono.

Jeszcze zagra, zagra hejnał na Mariackiej wieży
Będą słyszeć Lwów i Wilno krok naszych żołnierzy.
Podniesiemy to, co legło w wojennej kurzawie,
Zbudujemy Zamek większy, piękniejszy w Warszawie.

I jak w złotych dniach dzieciństwa będziemy słuchali
Tego dzwonka sygnaturki, co Cię wiecznie chwali.