Układ z Mortimerem

Mortimer. Tak ładnie ma na imię a za towarzystwo dobrał sobie potężne wichury i burzowe chmury. Układ niskiego ciśnienia. Niż.
A wraz z nim – wicher i deszcz. Drzewa wyrwane ze stałego lądu. Korzenie nienaturalnie sterczące nad powierzchnią ziemi. Gałęzie oderwane od drewnianego ciała. Liście powyrywane dmuchawą silnego powietrza.
Idzie jak burza i burzę zwiastuje.
Niesie zagrożenie, niepewność, strach; budzi strażackie syreny.
Wiele ludzi zapamięta go na dłużej niż by chciało.
W świetle dnia porywiste odgłosy nie wyglądają tak strasznie a nocą nie wyglądają wcale, bo świat zakrywa zasłona ciemności. A kiedy nastaje ciemność wszystko wydaje się o wiele groźniejsze niż w jasności dnia.
Meteorolodzy ostrzegają, że prędkość wiatru może dojść (chyba dolecieć albo dopędzić) do 100 kilometrów na godzinę.
W tej chwili dmucha, świszcze i huczy.

Po południu, na odcinku drogi Markuszów – Bogucin kłody powalonych pni i konarów utworzyły dwie nieprzejezdne barykady; w Zagrodach ogromna brzoza przewróciła się na przydrożny przystanek; w garbowskim parku – kolejne „liściaste”ofiary wichury.
W Bogucinie nie widać było śladów pogodowych anomalii. Przynajmniej po południu.
I niech poranek taki sam stan rzeczy zastanie.
Niech już będzie ten poranek.
Czekanie. Dzisiaj na świt a innym razem na coś lub kogoś.
Na lepsze jutro.
Podobno czasami nie warto czekać. Zwłaszcza na jutro. Bo ono i tak przyjdzie. Albo je wiatr przywieje.
A jakie będzie, w dużej mierze zależy od nas – bez względu na Mortimera czy inne konfiguracje i układy niskiego ciśnienia.