(Nie)zwykłe spotkanie z Molem w równie niezwykłym klimacie!

Bychawska Miejska Biblioteka Publiczna od kilku lat (start rok 2007) organizuje literacko – kulinarny konkurs z cyklu „… dla Mola”. W historii konkursu znalazły się spotkania m.in. pod hasłem: ” Męskie gotowanie dla Mola”, „Ekstrawagancje dla Mola”, „Kolacja dla Mola”, „Salonowe danie dla Mola”, „Zupa dla Mola”, „Deser i napitek dla Mola”, „Danie dla Mola – czyli poezja smaku”, „Danie dla Mola czyli święta w literaturze i na talerzu” i ostatnie, jeszcze ciepłe – „Nie(zwykłe) danie dla Mola”. Mole się tępi, ale… nie te książkowe. Te są sympatyczne. Nawet bardzo. I umieją gotować. Bo spotkanie z Molem to uczta nie tylko dla ducha, ale też, a raczej przede wszystkim, dla podniebienia. Przekonałyśmy się o tym 23 września 2016 roku na kolejnym molowym spotkaniu w Bychawie. Tym razem pokaz przyrządzania oraz degustacji dań, których receptury zaczerpnięte zostały z książkowych kart, odbywała się w restauracji u Saszy nad zalewem Podzamcze.W wypełnionej po brzegi – miłośnikami czytania i podjadania – restauracji pachniały, a następnie znalazły się na stołach następujące dania:

  • Zupa na gwoździu
  • Muchomory na winie
  • Kalafiorowa tarta
  • Ananasowe babeczki
  • Pasztet z selera
  • Sałatka ze szpinakiem i truskawkami
  • Racuchy serowe

Gwoździem wieczoru i zwycięzcą konkursu okazała się… zupa na gwoździu, którą „uwarzyły” dziewczyny z nieformalnej grupy młodzieżowej MOLIK działające przy fili bibliotecznej w Bychawce. Gwóźdź w wywarze był autentyczny, gotował się razem ze składnikami potrawy i został wygarnięty, kiedy na dnie garnka po zupie zostało aromatyczne wspomnienie. Do rzucenia się w wir kulinarnej przygody zainspirowała MOLIKI bajka Aleksandra Fredry „Cygan i baba”.

„Cygan i baba”

Mówią ludzie, że przed laty
Cygan wszedł do wiejskiej chaty,
Skłonił się babie u progu
I powitawszy ją w Bogu
Prosił, by tak dobrą była
I przy ogniu pozwoliła
Z gwoździa zgotować wieczerzę –
I gwóźdź długi w rękę bierze.

Z gwoździa zgotować wieczerzę!
To potrawą całkiem nową!
Baba trochę wstrząsła głową,
Ale baba jest ciekawa,
Co to będzie za przyprawa;
W garnek zatem wody wlewa
I do ognia kładzie drzewa.
Cygan włożył gwóźdź powoli
I garsteczkę prosi soli.
– Hej, mamuniu – do niej rzecze –
Łyżka masła by się zdała. –
Niecierpliwość babę piecze,
Łyżkę masła w garnek wkłada;
Potem Cygan jej powiada:
– Hej, mamuniu, czy tam w chacie
Krup garsteczki wy nie macie? –
A baba już niecierpliwa,
Końca, końca tylko chciwa,
Garścią krupy w garnek wkłada.
Cygan wtenczas czas swój zgadł,
Gwóźdź wydobył, kaszę zjadł.
Potem baba przysięgała,
Niezachwiana w swojej wierze,
Że na swe oczy widziała,
Jak z gwoździa zrobił wieczerzę.

W naszej propinacyji coś pono tak spadnie,
Kto Cygan, a kto baba, łatwo każdy zgadnie.”

Brawo dziewczyny! Brawo kudłaty Cyganie! Zupa była naprawdę świetna! Co nie znaczy, że pozostałe „specyjały” nie zyskały i ogólnej, i szczególnej aprobaty obecnego tam gremium. W króciutkim zarysie opowiem o wszystkich potrawach upitraszonych, upieczonych bądź wymieszanych podczas kulinarnych potyczek:

  • muchomory na winie ( „Czarownica z Radosnej” Zofii Staniszewskiej) – bez obawy, przyrządzone przez Urszulę Góźdź, tak, że wszyscy uszli z życiem oblizując się po gorącej przekąsce,
  • kalafiorowa tarta („Prowincja pełna smaków” Katarzyny Enerlicht) – delikatna nuta kalafiora romanesco zapieczonego na kruchym cieście wyłożonym plastrami soczystych gruszek przez jedynego pana (Pana Waldka) biorącego udział w konkursie,
  • ananasowe babeczki (Wakacje Kajtka” Moniki Madejek) – hit kulinarny uczennicy III klasy szkoły podstawowej Amelii wyśledzony przez nią w jednej z książek i przetestowany wielokrotnie – ciasteczka smakowały „przednio”, a z tego co zauważyłam były bardzo łatwe i szybkie w wykonaniu,
  •  pasztet z selera („Prowincja pełna smaków” Katarzyny Enerlicht) – już widzę jak co niektórzy robią krzywe miny, ale zupełnie niesłusznie – pasztet zrobił furorę i trudno się było w nim doszukać selerowego kolorytu,
  • ciasto „funt” (Ania z Zielonego Wzgórza” L. M. Monntgomery) –  a właściwie wybijane ciasto „funt” panny Heleny – zgłoszone, lecz nie prezentowane podczas konkursu, ale sama tajemnicza nazwa skłania ku temu, by przepis odnaleźć na blogu Justyny Gul  z Sosnowca i wypróbować,
  • racuchy serowe („Przygody Kajtka” Moniki Madejek) do których siostry Sirko – uczennice Szkoły Podstawowej ze Starej Wsi – wykorzystały twaróg z miejscowej Spółdzielni Mleczarskiej. Ale zanim ciasto na racuszki dobrnęło do finalnego smażenia, trzeba było przegonić niesforne chochliki, które pierwszą porcję popsuły mieszając w proporcjach składników. Drugą udało się usmażyć, dzięki czemu można było posmakować i tych frykasów.
  • sałatka ze szpinakiem i truskawkami („Gosposia prawie do wszystkiego” Moniki Szwai) – dotarłam oto do dania które improwizowałyśmy z Jadzią na wzór literackiego przepisu, okraszając szpinak garściami: boczku, owoców (truskawki zastąpiłyśmy malinami i winogronem), sera i mieszanką przypraw bawiąc się przy tym całkiem nieźle i dorzucając małe „co nieco” (sok z ananasa, bychawski twaróg, listki bazylii) od siebie.

Połączenie dwu uczt: literackiej i kulinarnej – wszystkie prezentowane strawy poprzedzone były odczytaniem przepisów wplecionych między stronicami książek –  jest pomysłem pysznym, który pobudza apetyt dwojakiego rodzaju: na sztukę i na rozkosze stołu. Niemal jak obiady czwartkowe u króla Stasia! Opuściłyśmy molowe klimaty nasycone różnorodnością smakołyków, ale nadal głodne na książkowe dania. I niewykluczone, że skuszeni niecodzienną atmosferą stworzoną przez głównodowodzącą spotkaniem – szefową biblioteki i  pomysłodawcą „… dla Mola” Barbarą Cywińską – ponownie przywędrujemy, by ugotować niezwykłe danie dla kolejnych książkowych Moli. A tymczasem zajrzyjmy na stronę Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bychawie, by „rzucić okiem” na fotograficzną relację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *