Gość niespodziewany

Każdy przechodzi ją inaczej. Niektórzy wcale przechodzić jej nie umieją, a niektórym się wydaje, że mają ją za sobą. Nikt jej nie zaprasza, a mimo to zjawia się nieproszona i niespodziewana. Nawet nie zapuka, nawet w okno nie zastuka, tylko zjawia się nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Czy coś Wam przypomina poniższy monolog?

– Po co tu przyszłaś? Zapraszał cię ktoś?

Niezrażona takim powitaniem postać w długiej, powłóczystej szacie usiadła na łóżku i pogłaskała po głowie leżącą na nim kobietę.
Ta odwróciła się gwałtownie na drugi bok zostawiając gościa z swoimi plecami. Nie przestała jednak mówić do niej.

– Łatwiej mi było, jak ciebie nie było! –rzuciła z pretensją – I co teraz? Będziesz teraz mnie dziobać, szczypać, drapać?
Nie chcę cię tu! Odejdź! Daj mi spokój!

Zza pleców dobiegło ją głębokie westchnienie.

– No i dlaczego teraz wzdychasz? Czego tak ci żal? Może mnie ci szkoda? Akurat! Nie wierzę ci.

– Było dobrze. Przyzwyczaiłam się. Nie rozmyślałam, nie wspominałam. Żyłam.
A teraz przyszłaś tu do mnie i znowu namieszałaś.
Przez ciebie nic mi się nie chce! Zadowolona? O to ci chodziło?

Odpowiedziała jej cisza. Nie uspokoiło jej to jednak. Kontynuowała swój monolog.

– Pozamykałam drzwi tak szczelnie jak tylko się dało. Żeby nic się nie mogło wydostać.
A ty sobie po prostu przyszłaś i niefrasobliwie nacisnęłaś klamkę. Oczywiście, ty nie potrzebujesz żadnego klucza.
Przychodzisz i bez problemu otwierasz nawet zamurowane drzwi. Bo możesz. Bo chcesz.
Bo tego potrzebujesz żeby mnie dręczyć! – załkała.

Siedząca na łóżku postać pochyliła się nad leżącą i przytuliła się do pleców wstrząsanych płaczem.

– Odejdź, proszę. Ja nie mam siły tak ciągle walczyć z tobą i znowu starać się zatrzasnąć otwarte przez ciebie drzwi.
Nie widzisz, co mi robisz? Nie widzisz, że odbierasz mi energię, chęć do życia? Przez ciebie nie cieszy mnie nic.
Przez ciebie patrzę przed siebie i nie widzę nic. Przez ciebie chce mi się tylko wyć… .

– Odejdź, proszę. Ja mam jeszcze tyle do zrobienia. Muszę się jakoś zebrać w sobie i wziąć do roboty.
Jak tak dłużej poleżę, to pogrążę się w niemocy, której nie będę mogła zwalczyć.
Boję się, że w końcu wpadnę w nicość, w tę pustkę między rzeczywistością a światem urojeń.
I że zmarnuję to, co zostało mi dane, gdy będę gonić za mrzonkami, gdy będę żałować tego, czego nie mam i nie mam szansy dostać… .

– Odejdź i pozwól zapomnieć – dodała cicho.

Postać leżąca za kobietą wstała, poprawiła na sobie luźną szatę, przygładziła swoje rozpuszczone długie włosy.
Kobieta odwróciła się do niej zdziwiona nieco, że w końcu doczekała się reakcji na swoje słowa.

– Pójdę już – rozległ się cichy głos gościa.

Kobieta z niedowierzaniem popatrzyła na wychodzącą. Ta, jakby czując na sobie jej wzrok, zatrzymała się w progu i odwróciła z lekkim uśmiechem na ustach.

– Ale na pewno wrócę tu jeszcze – dodała odchodząca Tęsknota.