Śmieciowy problem

Cała Polska żyje teraz problemem śmieci. Za dużo i za drogo. O wiele za drogo. A najgorsze jest to, że to nie koniec zmian cen i będzie jeszcze drożej! Kilkukrotne podwyżki szarpnęły kieszeniami mieszkańców miast i wsi. Różnie to wygląda kwotowo. I wydaje się to problemem wciąż narastającym. Coś tam się dzieje na górze, jakieś ustawy wchodzą w życie, zarządzenia, przepisy, jakieś nowe wymagania, ograniczenia. Coś próbują zrobić, ale jakoś to chaotycznie wygląda i sens trudno zobaczyć. Brak spójnego stanowiska, jakiejś konkretnej wizji przyszłości. Niełatwo się w tym połapać, niełatwo zrozumieć: dlaczego? po co?

Plastikowe morze

Każda rodzina, każde gospodarstwo domowe produkuje ogromną ilość śmieci. Teraz wśród opakowań króluje folia i plastik. Wszystko w tym sprzedawane jest i dlatego tyle mamy odpadów. Plastik, metal, papier, folie. Okazuje się, że segregowanie nie zmniejsza problemu z utylizacją odpadów w takim stopniu jak zakładano. Za mało jest sortowni, nie dają rady, robią się korki. Skoro jest potrzeba zwiększenia ilości takich zakładów, to dlaczego one nie powstają?
Nie znam się na przerobie surowców wtórnych. Wiem jedno: kiedyś dzieci zbierały makulaturę i coś tam mogły sobie za to kupić. Nawet w szkole klasy rywalizowały ze sobą, która zbierze więcej. A teraz? Nie mam pojęcia czy gdziekolwiek można sprzedać makulaturę. Butelki szklane kiedyś też były skupywane w wielu punktach. Nawet plastikowe gdzieś kiedyś skupywali. Teraz nie opłaca się nic z tych rzeczy?
Skoro nie wiemy, co robić z tak dużą ilością śmieci to może by tak zrobić coś by ich tyle nie produkować? Jak uniknąć tych niezliczonych folii, kubeczków plastikowych i kartonów „wielomateriałowych”?

Czasy bez śmieci?

Przychodzą mi na myśl czasy mojego dzieciństwa. Nie było tyle śmieci, nie było śmietników. Śmiecie wywoziło się najwyżej raz w roku na wysypisko. Obierki zjadały świnie lub króliki, papierem rozpalała babcia pod kuchnią, złom wywoził wujek na skup. Masło, smalec, marmoladę kupowało się na wagę. Na papierze pakowym odważano i w papier pakowano towary. Żadnych folii. Folią zabezpieczone były tylko w sklepie te bloki masła, smalcu czy marmolady. Mleko, śmietana, kefir i maślanka sprzedawane były w wymiennych butelkach szklanych o grubych szyjkach. Napoje również w wymiennych butelkach szklanych sprzedawano. Nie było czegoś takiego jak „butelka bezzwrotna”. Sklepowa nie przyjmowała tylko butelek wyszczerbionych. Tylko one trafiały na śmietnik.
Czy to nie było dobre rozwiązanie? Czy nie można by do tego wrócić? A torby papierowe? Papier pakowy? Szkło i papier dają się łatwo przetworzyć.

Eko -edukacja 

Ekologii trzeba uczyć dzieci i dorosłych. Tłumaczyć, informować, podsuwać właściwe rozwiązania. Potrzebne są zmiany. Mądre, głęboko przemyślane decyzje na górze, w zakładach produkcyjnych, sklepach i w naszych domach. Byśmy nie zakopali ziemi górą śmieci i mogli oddychać czystym powietrzem.
Śmiecie trzeba odebrać od ludzi i zutylizować. To kosztuje. Za to musimy zapłacić. Nie da się od tego uciec. Żyjesz-śmiecisz-płacisz. Może jeżeli będziemy ich mniej produkować, to i koszty przez nas ponoszone da się zmniejszyć?

Ekologicznie żyć można i trzeba. To nie jest moda ostatnich lat tylko jedyna właściwa, jedyna możliwa droga do przyszłości. By żyło się lepiej nam i naszym dzieciom.