Bogutki na szlaku kultury i magii w Lublinie
Wieczór światła i muzyki
W zimowej aurze, w niedzielne popołudnie 19 stycznia 2025 roku, dzieci z zespołu Bogutki pod opieką rodziców oraz opiekunek zespołu: Moniki Kamińskiej i Jadwigi Flisiak wyruszyły w niezwykłą podróż. Śnieżne płatki otulały pola i chodniki, a w sercach tliło się radosne oczekiwanie. Busem, zmierzaliśmy ku Lublinowi – miastu, które w tym dniu miało odsłonić przed nami swoje najpiękniejsze oblicze.
Pierwszym przystankiem było Akademickie Centrum Kultury i Mediów Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej – Chatka Żaka. Miejsce, gdzie kultura ożywa, a tradycja splata się z nowoczesnością. Gdy przekroczyliśmy próg sali koncertowej, ujrzeliśmy tłum, który wypełnił każde wolne miejsce. Wszyscy zgromadzeni z ciekawością czekali aby o godz. 17.00 usłyszeć harmonię tańca, śpiewu i muzyki.
Tam, gdzie taniec opowiada historię
I wtedy… muzyka zabrzmiała pierwszymi dźwiękami, a na scenie pojawili się artyści. Barwne stroje tancerzy lśniły w świetle reflektorów, spódnice dziewcząt wirujące w tańcu mieniły się czerwienią, błękitem i złotem, a każdy ruch był niczym echo dawnych czasów – hołdem dla ludowej tradycji.
Tańce i pieśni płynęły przez salę jak rzeka opowieści, porywając nas w nurt zasłuchania. Wzruszenie ściskało gardło, gdy wśród artystów dostrzegliśmy znajome twarze z Bogucina: Mateusza oraz absolwentki Bogutek: Kasię i Weronikę, które kiedyś tańczyły na scenie jako dzieci, dziś jako studentki UMCS dalej niosły tę muzykę ludową w świat. Śpiew artystów w rytmie z zespołem muzycznym rozbrzmiewał niczym echo dawnych pokoleń, a stukot butów na scenie odbijał rytm, który zdawał się płynąć z samego serca ziemi.
Dźwięki koncertu unosiły się pod sklepienie a po dwu godzinach brawami dziękowaliśmy wykonawcom za ich kunszt, pasję i niezapomniane emocje. Gdy muzyka ucichła był czas na zrobienie zdjęć z artystkami pochodzącymi z Bogutek, aby na fotografii uchwycić obrazy z występu.
Świetlista kraina zimowej baśni
Lecz to nie był koniec naszej podróży. Wieczór otulał miasto miękką, zimową ciszą; a my wsiedliśmy do busa, by udać się do Ogrodu Botanicznego – który w czas zimy gości park iluminacji, gdzie miliony świateł splatały się z mrokiem, tworząc baśniową scenerię.
Gdy wysiedliśmy, przed nami rozpościerał się świat, jakby wprost wyjęty z marzeń. Śnieżne aleje rozbłysły tysiącami świateł, a wśród drzew pojawiły się świetliste sylwetki zwierząt – dumne jelenie z unoszącymi się ku niebu porożami, leśne lisy, sowy czuwające wśród rozświetlonych gałęzi. Na jednej z polan rozciągał się bajkowy krajobraz – wśród świetlnych girland rozpoznać można było postaci z baśni, lokomotywę z wagonami, mieniące się kolorami rośliny, które zdawały się żyć własnym, tajemniczym światłem oraz wiele innych cudownych świetlistych przedmiotów i postaci.
Zachwyt malował się na twarzach dzieci, a aparat w dłoniach rodziców i opiekunów raz po raz chwytał ulotne chwile – migoczące światełka w oczach, radość uwiecznioną w uśmiechach, ślady butów na śniegu, które prowadziły nas przez tę nocną bajkę.
Każdy kadr był jak obraz utkany ze światła, każdy krok – jak podróż w głąb opowieści, którą zapamiętamy na długo.
Powrót do domu – powrót do wspomnień
Czas jednak płynął nieubłaganie, a mróz zaczął szczypać policzki coraz mocniej. Zmarznięci, lecz szczęśliwi, wsiedliśmy do busa, by wrócić do domu. W naszych głowach wciąż brzmiały echa muzyki, wciąż tańczyły przed oczami świetliste figury z lumina parku.
Gdy powoli mijaliśmy ośnieżone krajobrazy w ciemności wieczoru, myśli płynęły ku minionym godzinom – pełnym piękna, wzruszeń i niezwykłej magii. Wiedzieliśmy, że te chwile zostaną z nami na długo, rozbłyskując w pamięci niczym światełka w zimowym ogrodzie.