W listopadzie

Listopad to trochę dziwny miesiąc, który zaczyna się smutnym Świętem Zmarłych, wspominkami drogich nam osób śpiących snem wiecznym, refleksjami nad sensem i znaczeniem ludzkiego istnienia. Często przyroda płacze razem z nami zimnymi kroplami deszczu, tłumi żale oparami mgły i przywraca do rzeczywistości rześkimi nocnymi przymrozkami lub nawet zapowie zimę pierwszym śniegiem.

Listopadowe smutki gasi wesoły wieczór andrzejkowy – ostatni beztroski akcent przed adwentem, czasem oczekiwania na ulubione święta Bożego Narodzenia. Dzieci, młodzież, dorośli wybierają radość z przedświątecznych przygotowań w atmosferze kolorowych dekoracji witryn sklepów i przydomowych iluminacji świetlnych w towarzystwie św. Mikołaja z workiem prezentów. Tak powinno być, taka jest radość życia. A starsi i starzy? Wspominają, rozważają, podsumowują i piszą takie teksty jak poniżej, bo życie to piękny kolorowy bieżnik haftowany kolorami czerwieni i czerni. Z serca życzę, aby w twoim wyszytym wzorze była zdecydowana przewaga nici czerwonych…

Lublin, 17. 11. 2022

Drzewo życia

Refleksyjną porę roku listopad otwiera
bez litości siąpi deszczem, z drzew zdziera listowie
czasem muśnie bladym słońcem ocalałe kwiaty
gdzie śpi jeżyk, gdzie biedronka – ciekawym podpowie.

Świat ogarnia dziwna cisza, odleciały ptaki
barwne liście zasypały wspomnienie po trawie.
Deszcz nasionek z klonu, lipy i szyszek iglaków
mości się po zakamarkach; ależ tu ciekawie.

Ludzkie życie tak jak drzewo stroją pory roku
wiosna budzi pączki liści, kwiatami okrywa
najpiękniejsza zieleń zdobi delikatne pędy
tak w dzieciństwie i w młodości między ludźmi bywa.

Ile szczęścia i radości w świat dziecięcych marzeń
wprowadzają ich najbliżsi i cuda natury.
Motylami ulatują kolejne dni życia
a na drzewach młode listki patrzą na to z góry.

Lato wzmocni kruchość liści, da siłę, odwagę
na przetrwanie wiatrów, deszczu, grozy letniej burzy.
Drzewo czerpie tlen i pokarm – to z fotosyntezy
lato życia i wśród ludzi tym korzyściom służy.

Pełnia lata – pełny rozkwit w naturze człowieka
ma rodzinę, dom buduje, szczyt witalnej siły.
Szumi drzewo z niepokojem; lato nie trwa wiecznie
i na liściach nikłe żółcie już się pojawiły.

Nieuchronnie wkracza jesień i w życie człowieka
liść po liściu opadają wspomnienia z przeszłości.
Drzewom liście płoną złotem, brązem i purpurą
piękne barwy, ale czy to powód do radości?

Tylko kilka dni ucieszą wspaniałym kobiercem
deszcz je zmieni w brudne błoto. Stoją nagie drzewa
nikt się nimi nie zachwyca oprócz chmur na niebie,
na gałązce ptak nie siądzie, piosnki nie zaśpiewa.

Jesień życia u człowieka spokojna i pusta
już przeważnie nic nie musi, nasionka wysiane
odnalazły swe siedliska, wyrosły, osiadły,
kręcą się gromadką wokół wnuczęta kochane.

Ej, wy drzewa i krzewinki, wam nie straszna zima
mrozy, śniegi, wichry uśpią – lecz tylko do wiosny.
Każde z was się wtedy zbudzi, wystrzeli pączkami
gdy rozlegnie się skowronka dzwoneczek radosny.

A gdzie człowiek? Jego zima również utuliła
malowała srebrem włosy, wybieliła dłonie
biały całun rozpostarła wszechobecną ciszą,
pod powieką światło życia nigdy nie zapłonie…

Szkoda, że my nie możemy jak zwyczajne drzewo
chociaż jeden raz powtórzyć ludzki cykl życiowy,
wykorzystać doświadczenie i mądrość nabytą
– wielu ludziom takie myśli przychodzą do głowy…

Póki co, to tylko mrzonki w mrokach listopada.
Stwórca rządzi naszym życiem, smutkiem i radością.
Teraz sypie śnieżynkami – zapowiedzią zimy,
tkliwie patrzy na człowieka z nadzieją, miłością.

Nagie drzewa śpią spokojnie, wiatr gałązki trąca
zabłąkana sroka przemknie niczym oka mgnienie.
Trwożnie szepczą zeschłe liście, które nie opadały:
kto dożyje, wczesną wiosną ujrzy przebudzenie.