Jaki interes zrobiliśmy na fotowoltaice?
Panele instalacji fotowoltaicznych z pierwszego etapu projektu „EKOENERGIA DLA GMINY GARBÓW” wygrzewają się na bogucińskich dachach już ponad pół roku. W tym czasie wyprodukowały określoną ilość energii.
Do przodu, do tyłu, w górę i w dół
Jak w znanej piosence weselnej, skuteczność instalacji zależy głównie od usytuowania paneli – im bardziej skierowane są na południe, tym uzysk energetyczny jest większy. Znaczenie, choć mniejsze, ma również kąt ich nachylenia. W naszej szerokości geograficznej optymalne nachylenie mieści się w przedziale 30 do 40 stopni. W praktyce zdarzają się jednak instalacje o nachyleniu od 15 do 60 stopni. Różnice w ilości produkcji energii są stosunkowo niewielkie. Te pierwsze produkują mniej energii zimą, ale są skuteczniejsze latem kiedy słońce jest w zenicie. I odwrotnie.
Ile energii potrzebujemy dla naszych domostw?
Według oficjalnych statystyk czteroosobowe gospodarstwo domowe zużywa do 3000 kWh (kilowatogodzin) rocznie. Taką ilość energii powinna zapewnić instalacja fotowoltaiczna o mocy ok. 3 KW (kilowatów). I taka też jest większość naszych instalacji, w których skład wchodzi 12 paneli o łącznej mocy 3,42 KW. Przyjmując, że faktyczny uzysk bywa zwykle o 10% wyższy, produkcja energii powinna wynieść ok. 3800 kilowatogodzin. A jak to wygląda w praktyce? Najważniejsze odpowiedzi na to pytanie uzyskaliśmy po otrzymaniu rachunków z PGE za pierwsze półrocze bieżącego roku.
Bogucińska fotowoltaika pod lupą
Aby nasi czytelnicy łatwiej zrozumieli istotę rzeczy przeprowadzimy dokładną analizę kosztów na podstawie jednej wybranej bogucińskiej instalacji składającej się z 12 paneli. Jest ona nachylona pod kątem ok. 30 stopni i skierowana niemal bezpośrednio na południe, na azymut ok. 170 st.
Miesięczny rozkład sześciomiesięcznej produkcji obrazuje poniższy wykres z bezpłatnej aplikacji Solarman, którą powinien zainstalować każdy, kto chce śledzić przez internet na ekranie telefonu lub komputera wydajność własnego systemu produkcji energii odnawialnej. Jeśli z tej aplikacji nie korzystamy, wielkość wytworzonej energii możemy odczytać bezpośrednio z panelu wyświetlacza inwertera/falownika.
Łącznie w pierwszym półroczu instalacja wytworzyła 2188 kilowatogodzin, z czego w poszczególnych miesiącach:
- Styczeń – 68 kWh
- Luty – 156 kWh
- Marzec – 388 kWh
- Kwiecień – 582 kWh
- Maj – 516 kWh
- Czerwiec – 477 kWh
Jak widać na rys. 2, najbardziej nasłonecznionym miesiącem w pierwszym półroczu był kwiecień. Tylko 2 razy w tym okresie produkcja spadała poniżej 10 kWh. Bezchmurne niebo i susza dały się we znaki rolnikom i ogrodnikom, ale dla paneli był to istny raj.
Byłoby idealnie, gdybyśmy wyprodukowaną przez nas energię zużywali w swoim gospodarstwie na bieżąco. W rzeczywistości konsumujemy jej do 30% a nadmiar oddajemy do sieci energetycznej, gdzie jest ona magazynowana i rozsyłana do innych odbiorców na odcinku od transformatora do końca linii. Możemy ją wykorzystać w późniejszym okresie, ale na tej operacji tracimy 20 procent. Inaczej mówiąc: sieć energetyczna jest „akumulatorem” o sprawności na poziomie 80%. Nie chodzi o to, że w linii przesyłowej występują aż takie straty, ale dystrybutor energii też chce na tym przesyle zwyczajnie coś zarobić.
Ile oszczędzamy na fotowoltaice?
W przypadku omawianej instalacji całkowita kalkulacja kosztów za I półrocze wygląda następująco:
Z obliczeń wynika, że właściciel tego gospodarstwa zużył 1264 kilowatogodzin, co przy zakupie po cenie średniej (0,617 zł/kWh dla wybranej taryfy G11) stanowiłoby dla niego wydatek 780 zł. Na rachunku za wyżej wymieniony okres otrzymał wezwanie do zapłaty w wysokości 125 zł tytułem opłaty dystrybucyjnej, która wchodzi w skład ceny energii. W jego kieszeni zostało więc 655 zł. I to jest jego półroczny zysk. To jednak nie wszystko, bowiem w „magazynie” pozostał mu nadmiar wyprodukowanej energii – 570 kWh. Jeśli jej nie odbierze w ciągu 12 miesięcy to ona przepadnie. Dzieje się tak dlatego, że jako prosument nie może on sprzedawać wyprodukowanej energii. Musi ją skonsumować, albo oddać. Przypomina to trochę sytuację szewca, skazanego na chodzenie w butach. Wracając do analizy wychodzi na to, że w omawianym przypadku zysk roczny owego użytkownika instalacji wyniesie ok. 1300 zł, a więc koszty inwestycji powinny mu się zwrócić w ciągu niecałych trzech lat.
Co zrobić z nadmiarem energii?
Mówią, że od przybytku głowa nie boli. A jednak… Problemem pozostaje zagospodarowanie nadwyżki energii. W powyższym przypadku to w sumie ok. 1000 kilowatogodzin w roku. Gra jest warta świeczki. Pomysłów jest sporo, można zainstalować klimatyzację (latem chłodzi, zimą grzeje), wymienić kuchenkę gazową na indukcyjną, podgrzewać wodę użytkową (tam, gdzie nie ma solarów) itp. Na pewno upłynie trochę wody w Wiśle zanim nauczymy się efektywnie wykorzystywać wyprodukowaną na naszych dachach energię elektryczną. Ale od czego jest nasza pomysłowość?