Mija rok…

Koniec roku… . Początek roku… . Czas podsumowań, rozliczeń; czas postanowień, zamierzeń, marzeń. Czas przemyśleń i pytań: ile udało się zrobić? czego dokonać ? a co się straciło bezpowrotnie. Jedni świętują sukcesy, inni smucą się rozdrapując niepowodzenia.


Tak naprawdę to trudno ocenić co takim niepowodzeniem jest. Niejedna porażka przecież w dłuższej perspektywie przyniosła korzyści, niejeden upadek pozwolił wznieść się wysoko.

Każda chwila jest cenna, niepowtarzalna i potrzebna. Czasem zmienia nas, a czasem otaczający nas świat. Może mój upadek uchronił kogoś od popełnienia strasznego czynu? Może pomógł mu odnaleźć schowane na samym dnie serca miłosierdzie i współczucie? Może dzięki temu po raz pierwszy od dłuższego czasu znalazł w sobie siłę, by pomóc drugiemu człowiekowi? I ta pomoc przyniosła mu radość… . Może ktoś zastanowił się w końcu nad sobą i zaczął poprawiać swoje błędy?

Wszystko co nas spotyka, dzieje się z jakiegoś powodu i do czegoś prowadzi. Dostatnie życie i bieda. Radość i łzy.

Z upływem czasu emocje bledną, zaczynamy patrzeć inaczej, a uczynki nasze zaczynają przynosić owoce. Nie zawsze możemy je zobaczyć, niekiedy dowiadujemy się o skutkach wydarzeń dużo później, a czasem wcale.

Patrząc więc na swoje dokonania w upływającym roku nie można ich oceniać bezwarunkowo i ostatecznie. Ani w dobrą stronę ani w złą. Z sukcesów trzeba się cieszyć lecz nie wywyższać i pysznić, a z powodu porażek nie rozpaczać i nie popadać w depresję. Życie jest nieprzewidywalne. Nigdy nie wiadomo czy zaraz się nie odmieni. Cieszymy się więc każdą chwilą, którą dane nam było przeżyć.