Moc ognia. Część 2.
Świecowanie uszu to kolejna niesamowita metoda, o której wie zbyt mało ludzi, a stosowana była w starożytnym Egipcie, Chinach, Indiach i wielu innych potężnych cywilizacjach. Ryszard Zdunek to człowiek spod Chełma, który wykonuje świecowanie uszu od ponad 40-tu lat, a nauczył się tej metody od swojej babci. Wniosek z tego taki, że i w Polsce stosowało się tę metodę od dziesiątków lat.
Polega ona na zastosowaniu specjalnej świecy lub konchy, którą możemy kupić w sklepie zielarskim. Umieszcza się ją w uchu i podpala a wytworzone podciśnienie wyciąga woskowinę i inne zanieczyszczenia. Sceptycy mówią, że to nie woskowina z ucha, a wosk ze świecy. Jednak ci stosujący świecowanie twierdzą, że czasem zanieczyszczeń jest więcej, a czasem mniej i różnią się od siebie. Dlatego najlepiej wypróbować na sobie i wyrobić własną opinię. Przed wykonaniem zabiegu należy dobrze zabezpieczyć głowę przed ewentualnym oparzeniem. Zawsze trzeba pamiętać, że to prawdziwy ogień, ale jednocześnie, nie ma się co bać na zapas. Dobrze jest wcześniej posmarować końcówkę świecy kremem, aby zapewnić dobrą szczelność. Cały czas przytrzymujemy świecę palcami, żeby uniknąć jej wysunięcia. Zawsze świecuje się najpierw jedno, a następnie drugie ucho. Na YouTube można obejrzeć filmiki instruktażowe, dotyczące świecowania uszu. Zabieg ten stosuje się przy: infekcjach uszu, szumach usznych, niedosłuchu, stanach zapalnych zatok, bólach głowy, migrenach. Ciepło palącej świecy uspokaja, działa więc relaksująco. Zabieg można wykonać w salonie kosmetycznym lub w domu, z pomocą innej osoby.
Wypróbowałam. Polecam.