Dlaczego?

Zacznę trochę filozoficznie, że w człowieku rodzą się i nawarstwiają pytania z serii „dlaczego”. Mnie nie dają one spokoju już 34 lata, bo tyle czasu mieszkam obok Szkoły Podstawowej w Bogucinie. W dawnym Domu Nauczyciela a obecnie prywatnym bloku 4-rodzinnym. Miejsce specyficzne, wygodne, uciążliwe, kochane, w miarę możliwości zadbane. Sąsiedztwo boiska szkolnego bywa niekiedy kłopotliwe (weekendy, święta, wakacje), bo przyciąga liczne rzesze miłośników futbolu, sportów motorowo – samochodowo – rowerowych a także entuzjastów biwakowania. Rozumiem, boisko to własność wspólna i należy się korzystać każdemu. A sprzątać komu? Sprzątaczkom ze szkoły? Dlaczego? – żadna z nich nie gra w piłkę, nie wjeżdża pojazdami na boisko, nie biwakuje. Słyszałam w odpowiedzi z ust nielicznych (całe szczęście) rodziców użytkowników terenu przy szkole – „bo one (sprzątaczki) od tego są”. Czyżby? Szanujący się rodzic wychowując pociechy z pewnością uczy je czystości i wpaja zasadę – sprzątaj po sobie, bo po to masz rączki i nóżki. Nie oburza mnie nocne biwakowanie (czasem dość głośne) kochanej młodzieży, bo też kiedyś byłam młoda i to i owo się przeskrobało. Z pewnością ideałem nie byłam również w dzieciństwie – degustowanie napojów mniej lub bardziej alkoholowych. Do tej pory uważam, że alkohol jest dla ludzi. Po cóż jednak zostawiać po sobie na pobojowisku puszki i butelki, oraz inne śmieci skoro nie płacą za reklamę a sprzątający (z przymusu) jeszcze nabiera ochoty na ten rodzaj napojów? Dlaczego młodzi tak robią? Sama sobie odpowiadam:

– bo to dziecko tak ma w domu i nie umie utrzymać ładu i porządku w obcym miejscu lub
– bo to dziecko ma w domu idealną czystość i porządek a za bałagan dostaje potężne lanie i na biwaku odreagowuje.

Innych odpowiedzi nie mam. A wystarczyłoby zebrać resztki w reklamówkę, którą się przyniosło z napojami i w drodze powrotnej wrzucić do śmietnika przy szkole.

Następne „dlaczego” dotyczy zwyczajowego rzucania butelek i innych odpadów za płot do sąsiada szkoły, który ze względu na stan zdrowia nie może posprzątać. Więc dlaczego biwakująca w rogu boiska wspaniała, mądra, kochana młodzież uwzięła się na tego nieboraka? Jestem pewna, że nie robią tak dzieci moich dawnych wychowanków, bo to byli tak wspaniali ludzie, że i ich dzieci muszą być takie same.

Kolejne „dlaczego” kieruję w stronę zmotoryzowanych korzystających z uporem maniaka z boiska jako toru wyścigowego zamiast z drogi asfaltowej o przystosowanej ku temu powierzchni. Pomijam już wątpliwą przyjemność słuchania ryku silnika i wąchania spalin (przecież mogę zamknąć okno) ale myślę, że na te atrakcje czekają domownicy kierowców a szczególnie rodzice finansujący zakup pojazdu. Jest im z pewnością przykro, że nie mogą podziwiać kunsztu jeździeckiego swych pociech ani nawet powąchać „dymka”, nie mówiąc już o pisku opon przy hamowaniu.

Ciąg dalszy „dlaczego” dotyczy funkcjonowania wiejskiego placu zabaw niezbędnego do funkcjonowania szkoły i wsi Bogucin (a czasem też innych). Dlaczego korzystać może każdy w dowolnej porze i na dowolny sposób a sprzątać nie wiem kto? Niekiedy zażywający rozrywki na placu operują tak wulgarnym słownictwem, że aż sobie przydeptują języki w trakcie „rozmowy”. Biedne dzieci musiały się tego steku przekleństw nauczyć chyba korzystając z komputera, bo nie wyobrażam sobie normalnego chrześcijańskiego domu, w którym obowiązywałoby takie słownictwo. Z pewnością rodzice nie pozwoliliby na to. Przykro słuchać takich rozmów kwiatu naszej młodzieży prowadzonych bez żenady i zwracaniu uwagi na otoczenie.

Wracając do zalegających śmieci. Nie byłoby o co kopii kruszyć, gdyby każdy sprzątał po sobie a nie czekał aby po nas sprzątała „gmina”. Czy nie wystarczy, że to Gmina zbudowała plac dla społeczności naszej wioski? Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na wjeżdżanie rowerami i motorami na plac zabaw kiedy obok jest parking? Dlaczego nikt nie reaguje, gdy po placu szaleją motocykliści lub rowerzyści tylko potulnie zawraca ze swoimi dziećmi, które przyprowadził na huśtawki czy do piaskownicy? Czy starszy i silniejszy ma pierwszeństwo zabawy na tym terenie? A kto ma prawo zabronić niewłaściwego korzystania z zamontowanych tu obiektów? Może ja jestem „starej daty” i emeryt – maruda ale są klasyczne wartości, które się nie zmieniają w czasie i przestrzeni. A mianowicie: czystość i porządek w miejscu, z którego korzystasz jest wykładnikiem twojej kultury osobistej
– jeśli masz zdrowe rączki i nóżki; sprzątaj po sobie, bo wstyd obarczać tym obowiązkiem innych
– język polski jest tak piękny i bogaty, że grzechem jest kalać go „łaciną”
– w trakcie bezmyślnej jazdy pod czyimś oknem pomyśli, że możesz sprawić kłopot i przykrość
– nie niszcz tego co może służyć długo wielu ludziom sprawiając radość i przyjemność
– grzeczne zwracanie uwagi nie musi być zwyczajną „złośliwością” lecz autentyczną troską o młodego człowieka, by zawrócił ze złej drogi.

A tak z ręką na sercu; piszę to po to, by nasze kochane dzieci i młodzież z Bogucina przemyślały, przedyskutowały i jeśli dadzą radę zmieniły w swym zachowaniu to, co niestosowne.
Niepoprawnie wierzę, że mieszkańcy mojej wioski są szczególni, mądrzy i wspaniali czemu dałam wyraz pisząc słowa jednej z piosenek. Oto fragment: „nasz Bogucin pierwszy w gminie, gdzie jest taka  druga wieś?”
I niech tak zostanie…

20170603_120116 (Kopiowanie)

20170603_120259 (Kopiowanie)

20170603_120220 (Kopiowanie)

20170603_120147 (Kopiowanie)

IMG_2070 (Kopiowanie)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *