Na jesienne wieczory: „Mała Zagłada” – Anna Janko
Teresa Ferenc jest matką Anny Janko autorki „Małej zagłady”. Jest też jedną z ocalonych z masakry jaka rozegrała się na jej oczach 1 czerwca 1943 roku w miejscowości Sochy niedaleko Zwierzyńca, kiedy to Niemcy dokonali pacyfikacji wsi w odwecie za współpracę mieszkańców z partyzantami. Dziewięcioletnia Tereska patrzyła jak rozpada się jej świat: w umierającej od serii z karabinu mamie, a chwilę potem – zastrzelonym tacie; w płonącym domu, gdzie jeszcze wczoraj miała wszystko; w pożodze chat i żniwie zbieranym przez śmierć. Tamte obrazy wyryły się w jej pamięci i zostały. Została też „niewygadana” historia tragicznych wydarzeń i trauma nimi spowodowana, z którą postanawia zmierzyć się córka Pani Ferenc – Anna w „Małej zagładzie”:
„Zabrałam ci twoją historię, mamo, twoją apokalipsę. Karmiłaś mnie nią, gdy byłam mała, szczyptą, po trochu, żeby mnie tak całkiem nie otruć. Ale się uzbierało. Mam ją we krwi…”.
Ale to nie ten fragment z książki sprawił, że krzątając się po kuchni, zaczęłam nasłuchiwać radiowych odgłosów. Prawie wszyscy słuchamy radia. W samochodzie, w autobusie, w sklepie, w domu czy na ulicy – nakładając słuchawki na uszy podłączone do telefonu. Słuchamy, ale nie zawsze dociera do nas sens wypowiedzi. Nie mniej zdarza się, że jakieś zasłyszane zdanie sprawia, że ciekawiej nadstawiamy uszy. Tak było i ze mną, kiedy w wiosenny wieczór z głośnika popłynęły słowa audycji, a w niej – jakby rozmowa córki z matką. W tle muzyka, stukot klawiatury komputera, dziecięce głosy. Jak się okazało było to słuchowisko Marii Brzezińskiej „Na równiku, w samo południe” emitowane przez Radio Lublin:
Zachęcam, by sięgnąć po „Małą zagładę”, choć nie jest to lektura, którą czyta się „jednym tchem”, a niejednokrotnie trzeba nabrać tchu, żeby przetworzyć opisywane w niej wydarzenia.
A jeśli, ktoś zawędruje na Roztocze, niech zajrzy do Soch ( 3 km od Zwierzyńca) i odwiedzi niewielki cmentarz bielący się od nagrobnych krzyży, który kryje szczątki ofiar tamtego czerwcowego dnia. Nad wejściem do cmentarza, na drewnianej tabliczce krzyczy napis – odezwa: „Nie zabijaj”. „Panie, ja nie winien, nie zabijaj. Panie, co to dziecko winne?! Nie zabijaj!” – to jedne z ostatnich słów wołanych ku oprawcom jakie roznosiło echo roztoczańskiej doliny. Czy zastygło do dzisiaj w koronach drzew okalających miejsce ostatniego spoczynku?