Wieczór poezji Zofii Abramek
Za nami ostatnia już sobota tegorocznego karnawału. Są pewnie tacy, którzy spędzili ten wieczór oddając się tanecznym pląsom i hulankom. Są też i tacy, którzy skorzystali z zaproszenia Filii Bibliotecznej w naszej wsi i przybyli na wieczorek poetycki Pani Zofii Abramek.
Gutanów ma swojego Bronisława Pietraka, ale i Bogucin ma nie mniejszy skarb – właśnie Panią Zofię. Pierwsze przekonały się o tym Panie z Koła Gospodyń. Kiedy chciały zaprezentować i „obśpiewać” wykonywane wieńce dożynkowe wówczas zwracały się do Pani Zosi, aby stworzyła odpowiednią oprawę słowną, czyli tekst pieśni dożynkowych. Wtedy Pani Zosia otwierała swoją duszę i pokazywała, co w niej tam gra. Jej zgrabnie ułożone wersy pięknie komponują się z tematyką oraz kunsztem arcydzieł naszych gospodyń.
Kto pomyśli, że wiersze naszej poetki, to jedynie „nieźle dobrane słowa- bo zawsze do rymu” i tylko tyle, ten grubo się myli. Wszystkie jej wiersze, a jest ich około 200, mają swoją „głębię”, przekaz i refleksję.
Chociaż główną inspiracją Pani Zosi jest otaczająca przyroda, to w swoim zbiorze ma też utwory odnoszące się do przeróżnych okoliczności.
Kto był na wieczorku, ten słyszał jak pięknie można wyrazić życzenia ślubne, imieninowe, jubileuszowe i przekazać słowami swoje uczucia i emocje.
Zeszyt pani Abramek mieści utwory, których treść powoduje takie wzruszenie, że wbrew naszej woli ,,pocą się oczy’’.
Wielkim atutem pani Zosi, który rozbawiał publiczność do łez, jest zdolność postrzegania cech ludzkich w krzywym zwierciadle.
Obecność na tym spotkaniu i słuchanie osobistej interpretacji autorki sprawiło, że wieczór ten z pewnością nie należy do straconych.
Pierwsze spotkanie z poetką jest zapowiedzią cyklu wieczorków autorskich, o czym będą państwo powiadamiani w stosownym czasie.
Dobrze, że Pan Bóg czyta wiersze
Piszę i piszę a nikt nie czyta
Wydać – nie starczą chęci najszczersze.
Ksiądz Jan Twardowski powiedział – wierzę –
że Pan Bóg czyta te wszystkie wiersze.
To pewnie czyta także i moje
śmieszne, niemodne i nie na czasie.
Aż mi stabilniej serce zabiło
jeszcze zeń rymy wykrzesać da się.
Te moje wiersze już zapomniane
„właśnie nie miały siły przebicia
Właśnie nie chciałyby się podobać
umiały kochać i uciec z życia”.
W nich wyskarżyłam mój los nie taki
w nich wypłakałam niewypłakane
wyśmiałam siebie, wyśmiałam innych
i wykochałam niewykochane.
Trudno odróżnić ziarno od plewy
gdy brak śmiałości i doświadczenia.
Trudno nakazać czułemu sercu
twardy realizm niczym z kamienia.
Raz dane słowo zawiąże życie
chcesz się wyplątać i nie masz siły
Odpowiedzialność ciągnie jak balast
opadasz na dno. A gdzie twój miły?
Pan Bóg to czyta. W Biblii tłumaczy.
Wielcy prorocy teksty pisali,
że mąż i żona to jedno ciało,
by się cenili i miłowali.
Dlaczego teksty te nie są o mnie?
Życie minęło, nic nie pomoże.
Ja mogę tylko pisać i pisać
dobrze, że czytasz mój Panie Boże.
Niedrukowane o ręcznym piśmie
upchnięte w kajet ze skreśleniami
ale najszczersze, choć pełne potknięć
czytaj je Panie wraz z aniołami.
Sprawisz mi zaszczyt, radość bezbrzeżną
to, co jest dla mnie nie do zdobycia
ujrzę w obłokach, wśród gwiazd na niebie
dasz mi wskazówki oraz sens życia.
Niezapomniany wieczór. Wiersze przepełnione mądrością doświadczonej kobiety, szlachetne w swej prostocie. Reakcja słuchaczy? Salwy śmiechu, gromkie brawa, ale też nieme łzy spływające po policzkach i refleksja, której nikt nie śmiał zakłócić najmniejszym hałasem. Dziękujemy i czekamy na więcej.