BKS – historia piłką pisana cz.2

Działalność stricte sportowa nie wyczerpuje listy zadań, jakich podejmowali się wówczas ludzie związani z Bogucińskim Klubem Sportowym. Coraz częściej i coraz wyraźniej pojawiali się oni w innych obszarach życia publicznego. Dwa dotychczas zorganizowane Festyny Sportowo-Rekreacyjne i czynności związane ze zgłoszeniem drużyny do rozgrywek B-klasowych na tyle zintegrowały grupę miejscowych sympatyków piłki nożnej, że zaczęto poważnie myśleć o własnym boisku i

zapleczu socjalnym. Naszą uwagą począł przykuwać stos lasujących się bloczków belitowych, leżących od lat obok budynku Szkoły Podstawowej. Miały one służyć do budowy szatni szkolnej. Dotychczas dzieci szkolne przebierały się w ciasnych pomieszczeniach piwnicznych, do których musiały przebijać się wąskimi i stromymi schodami.  Z różnych przyczyn (głównie ekonomicznych) inwestycja ta była od wielu lat odkładana i nie zanosiło się, aby w najbliższej przyszłości zechciał ktoś podjąć się jej realizacji. Wspomniane bloczki zaczęły się już powoli lasować i wrastać w ziemię. Zachodziła uzasadniona obawa, że niedługo w ogóle przestaną nadawać się do użycia. Wtedy zrodziła się w naszych głowach myśl, aby to zadanie wykonać własnym sumptem i staraniem. Oprócz szatni chcieliśmy wybudować także dodatkowe sanitariaty oraz dwie sale – jedną dla szkoły, a drugą dla siebie, służącą za pomieszczenie dla klubu sportowego. Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z tego, że jest to pomysł z gatunku szalonych, ale jedno pytanie nie dawało nam spokoju: jeżeli nie teraz, to kiedy, a jeśli nie my, to kto? Początkowo patrzono na nas, jak na wariatów, ale ogromna determinacja wystarczająco rekompensowała pojawiające się na drodze do celu przeróżne trudności. Choć z dnia na dzień przybywało zwolenników budowy, to jednak prawdziwym światełkiem w tunelu dla tej inwestycji było wtedy stanowisko Wójta Gminy Garbów – Zdzisława Niedbały, który nie tylko obdarzył nas zaufaniem, ale obiecał pomoc ze strony gminy. I jak się później okazało, słowa dotrzymał. Wtedy do naszej ekipy dołączył Sołtys wsi – Janek Chabros i od tej pory wszelkie dalsze poczynania w tej materii wykonywaliśmy kolektywnie, co znacznie zwiększyło „siłę rażenia” członków i sympatyków BKS. Udało nam się również przekonać panią dyrektor szkoły Krystynę Drozd, która początkowo była nieco sceptyczna wobec planowanej inwestycji. Zresztą, trudno się temu dziwić, ponieważ niektóre z proponowanych rozwiązań były zgoła nowatorskie, przez co cała akcja była obarczona niemałym ryzykiem. Kiedy zapadła ostateczna decyzja budowy natychmiast ruszyliśmy do czynów, ponieważ dużymi krokami zbliżała się zima, a chęć szybkiego posiadania własnego dachu nad głową była ogromna. Mieliśmy chęci i ręce gotowe do pracy, ale nie mieliśmy większości potrzebnych środków. W tej sytuacji postanowiliśmy zrobić „przegląd” wszystkich, ukończonych ostatnimi czasy, inwestycji gminnych i pozbierać na przyczepę ciągnikową walające się tam cegły, suporeks, papę, stal i wszystko to, co można było wykorzystać potem do budowy. Sporo innych materiałów trafiło także od nas samych. Każdy przyniósł z domu, co mógł i uzbierała się tego całkiem pokaźna ilość. Panie z Rady Rodziców i Koła Gospodyń Wiejskich zorganizowały publiczną zbiórkę pieniężną na pozostałe potrzeby. Trzeba przyznać, że mieszkańcy wsi okazali się hojni. Oczywiście, nie wszyscy – zdarzały się też sporadyczne przypadki braku lub odmowy poparcia. Zanim zakasaliśmy rękawy do pracy zajrzeliśmy jeszcze na Zarząd Gminy w celu pozyskania dodatkowych środków. Zarząd uzależnił ostateczną decyzję o wielkości przyznanej pomocy od naszego dalszego zaangażowania i uzyskanych efektów. Takie postępowanie ze strony władz gminnych stanowiło dla nas dodatkową motywację do energicznych działań.

cdn.

1 Odpowiedź

  1. marek dec pisze:

    Super czekam na kolejne odcinki.

    Pozdrawiam Marek Dec