BKS – historia piłką pisana cz.6

Wiosna 1995

Tuż po Nowym Roku zrodził się w naszych głowach kolejny pomysł. Tym razem dotyczył on wybudowania utwardzonego boiska do piłki ręcznej, siatkowej i koszykówki przy Szkole Podstawowej. Taką szansę stwarzał przed nami konkurs „Młodzi innym”, ogłoszony przez Fundację Dzieci i Młodzieży. Do akcji włączyliśmy natychmiast młodzież szkolną, ponieważ to ona była adresatem tego konkursu. Jednak dzieci miały być tylko przykrywką do całej gry, ponieważ cały ciężar spraw organizacyjnych – jakby nam było mało tych dotychczasowych – mieliśmy wziąć na siebie. Przygotowaliśmy więc wniosek o dotację ze szczegółowym opisem planowanej inwestycji. Szerokiego poparcia dla naszych działań udzielili nam: Sołtys – Jan Chabros, Wójt – Zdzisław Niedbała, Dyrektor Szkoły Podstawowej – Krystyna Drozd i ks. kanonik Stanisław Wąsik. Proboszcz naszej parafii tak wtedy uzasadnił potrzebę wsparcia naszych wysiłków: „w czasie ogólnego narzekania na młodych – we wsi Bogucin – jak jutrzenka lepszych czasów zawiązała się grupa młodych, która chce kulturalnie przeżywać swoją młodość. Fakty opisane powyżej, ze wszech miar są wiarygodne, a pomoc dla nich jest konieczna. Z całego serca cieszę się i popieram inicjatywę młodych i o wsparcie ośmielam się prosić”. Pomimo zakrojonej na szeroką skalę akcji nasz wniosek nie znalazł uznania w oczach komisji konkursowej i realizacja planów nie doszła wtedy do skutku. Później już nikt do tej koncepcji nie wracał.

W połowie stycznia 1995 roku rozpoczęliśmy poszukiwania odpowiedniego projektanta, który byłby w stanie wykonać dokumentację techniczną przyszłego boiska, uwzględniając zakres wszystkich dotychczas wykonanych robót ziemnych. Wybór padł na wybitnego inżyniera budownictwa wodnego i melioracyjnego Pana Jerzego Korpysę – kierownika Rejonowego Oddziału Wojewódzkiego Zarządu Inwestycji Rolniczych w Puławach.

Na przełomie stycznia i lutego zostało założone klubowe konto w Banku Spółdzielczym Garbowie oraz został złożony wniosek o przydział abonamentu telefonicznego dla naszego lokalu przy Szkole.

Kiedy tylko nieco zelżyła zima przystąpiliśmy do dokończenia, przerwanych przez grudniowe mrozy, prac przy budowie boiska. Znowu w ruch poszły koparka i ciągniki. Rów, który należało zlikwidować został całkowicie zasypany, ale to była kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o ilość ziemi, potrzebnej do podniesienia i niwelacji całego terenu. Niedługo potem uśmiechnęło się do nas szczęście. Gmina ogłosiła, że jesienią tego roku rozpocznie się budowa ponad stu przydomowych oczyszczalni ścieków w naszej miejscowości. A to oznaczało, że będą kopane głębokie rowy pod drenaże i zbiorniki na ścieki, a uzyskaną w ten sposób ziemię będzie można przewieźć w miejsce planowanego obiektu sportowego. Korzyść w tym przypadku była podwójna – jedni potrzebowali pozbyć się dużych ilości ziemi, a nam była ona bardzo potrzebna.

Przed przystąpieniem do rozgrywek wiosennych złożyliśmy ponowny wniosek o zwiększenie dotacji na sport w gminie. Dzięki naszym usilnym i długotrwałym staraniom gminny budżet na ten cel został zwiększony o 100 mln złotych. To oznaczało podwojenie wydatków w tej sferze. Wiadomość ta nieoczekiwanie zdopingowała biernego dotychczas Zawiszę Garbów do walki o jak największy udział w podziale tych środków. Chciał on zagarnąć 60% z całej przyznanej puli. Zarząd Gminy uznał jednak, że podstawowym kryterium podziału budżetowych pieniędzy powinny być uzyskane wyniki sportowe, a ponieważ obydwie drużyny występowały wówczas w tej samej klasie rozgrywkowej, to obiecano każdemu z nich po 40 mln, a resztę miał otrzymać ten zespół, który okaże swą wyższość w bezpośrednim meczu rozegranym przy okazji zbliżających się uroczystości 3-majowych. Taką decyzję ogłoszono w obecności zaproszonych na posiedzenie Zarządu prezesów obydwu klubów – Krzysztofa Flisiaka i Andrzeja Plechy. Dodatkowo ustalono, że obydwie ekipy zaprezentują się tego dnia w strojach sportowych na porannej mszy świętej, a następnie przejdą w trzeciomajowym orszaku pod pomnik Kościuszki. Stamtąd udadzą się na boisko w Garbowie i w samo południe rozpoczną batalię o sporne pieniądze. W rzeczywistości, umowy tej dotrzymał tylko BKS, natomiast Zawisza przysłał do kościoła kilku młodzików, a seniorzy w tym czasie przeprowadzili przedmeczową rozgrzewkę, ustalając taktykę na to spotkanie. Kiedy przybyliśmy na boisko było już kilkanaście minut po 12-tej. Pomimo naszych próśb sędzia zawodów nie wyraził zgody na choćby krótką rozgrzewkę. Po ponad dwugodzinnym staniu w kościele i pod pomnikiem nasi zawodnicy zostali zmuszeni do wyjścia na murawę bez wcześniejszego przygotowania. Nikogo, kto uprawiał sport nie trzeba przekonywać, co znaczy takie podejście do wzmożonego wysiłku fizycznego. To jest, jak kuszenie losu – skurcze mięśni i możliwość doznania kontuzji są wtedy, jak na wyciągnięcie dłoni. Te przykre wydarzenia już od początku spotkania ustawiły naszych chłopaków w bardzo niezręcznej sytuacji i to zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. W każdym z nich tliła się złość za takie podejście przeciwnika do rywalizacji. Widać to było szczególnie w początkowej fazie meczu, kiedy w ich poczynania wkradł się częściowy paraliż. Później gra się wyrównała, a kiedy w końcowych fragmentach spotkania boiskowe wydarzenia zostały zdominowane przez graczy z Bogucina sędzia nieoczekiwanie skrócił mecz o kilkanaście minut, czyli o okres naszego wcześniejszego spóźnienia. Do tego czasu każda z drużyn zaliczyła po jednym celnym trafieniu i o wszystkim miały zadecydować rzuty karne. W tym elemencie lepszy okazał się rywal z Garbowa. Jego radość ze zwycięstwa nie trwała jednak zbyt długo. Zaraz po zakończeniu zawodów złożyliśmy stosowny protest, a obecni na trybunach gminni obserwatorzy ocenili, że w tej rywalizacji został zabity duch sportu i uznali Zawiszę winnego złamania ustalonych wcześniej warunków piłkarskiego pojedynku. Dwa dni później, przy ponownym udziale kierowników obydwu drużyn odbyło się w tej sprawie spotkanie w Urzędzie Gminy, na którym podjęto decyzję o anulowaniu wyniku wcześniejszego meczu. Padła nawet propozycja, aby te sporne pieniądze przeznaczyć na inny cel, ale ostatecznie wynegocjowano rozegranie ponownego meczu w dniu 18 maja. Tym razem rozstrzygnięcie nastąpiło w regulaminowym czasie. Na dwie bramki strzelone przez BKS, Zawisza odpowiedział w końcówce meczu tylko jednym trafieniem i w ten oto sposób mogliśmy udać się do gminnej kasy po 20 „baniek”. W krótkim międzyczasie „wyparowało” gdzieś dwa z tych obiecanych, ale w tych okolicznościach wiadomość tę przyjęliśmy bez dodatkowych emocji.

W pierwszą sobotę kwietnia zostały wznowione rozgrywki klasy A. Tym razem nie było na nas mocnych. Pod wodzą nowego trenera Marka Sadowskiego – piłkarza z ekstraklasową przeszłością – wygrywaliśmy mecz za meczem. W krótkim czasie przylgnęło do nas określenie „Rycerze Wiosny”, a rywale wychodzili do konfrontacji z nami na „miękkich nogach”. Wystarczy powiedzieć, że w pierwszych 10 meczach zdobyliśmy komplet punktów, strzelając 28 bramek i tracąc zaledwie 7. Dopiero w meczu 11-tej kolejki przydarzył nam się „wypadek przy pracy” w spotkaniu z liderem rozgrywek – Ogrodnikiem Przytoczno. Przegraliśmy nieznacznie 1:2 i była to jedyna porażka BKS-u w całej rundzie. Zdobyczą bramkową w rundzie rewanżowej podzieliło się 10 zawodników. Stawce przewodził Tomasz Wdowiak – strzelec 6 bramek, ale po plecach deptali mu Krzysztof Burdzicki, Paweł Drozd i Cezary Pomorski z czterema trafieniami.

Ostatecznie cały sezon 1994/95 zakończyliśmy na wysokim trzecim miejscu. Gdybyśmy jesienią nie zapłacili „frycowego”, to już teraz mogliśmy cieszyć się z kolejnego awansu. Ale, co się odwlecze…

wiosna 95 - 3 maja drużyna 95 (2) wiosna 95

4 komentarze

  1. marek dec pisze:

    Super!!!!!!!!!!!!!!!!
    dzięki bardzo.

  2. okun pisze:

    Dobra robota!

  3. Jerry pisze:

    Szkoda, że w dzisiejszych czasach o dotacjach nie decydują wyniki sportowe… ale to inny temat.

    Biorąc pod uwagę obecne ligi i miejsca drużyn z tabeli sezonu 94/95, to po 19 latach ciągle trzymamy trzecie miejsce:)