POLSKA GOLA, czyli dowcipy o piłkarzach.
- Piłkarz Arsenalu odpowiada przed komisją dyscyplinarną:
– Dlaczego kopnął pan rywala?
– To pomyłka! Słowo honoru! Myślałem, że to sędzia.
- Podczas meczu piłkarskiego czarny Afrykanin złapany na spalonym podchodzi do sędziego i mówi:
– Nie spalony tylko czarnoskóry!
- Do reprezentacji Polski trafił Murzyn.
Na pierwszej odprawie przed treningiem trener narysował na tablicy wielki prostokąt i zaczął uderzać w niego piłką.
– Piłka, rozumiesz? Bramka, tu, prostokąt.
Bramka, piłka do bramki to dobrze, rozumiesz?
Wstał nasz Murzyn, lekko wkurzony i odzywa się do trenera:
– Panie trenerze, ja od kilkunastu lat mieszkam w Polsce, mam tu żonę, dzieci i studiowałem filologie polską!
Trener popatrzył na niego ze zdumieniem i powiedział:
– Siadaj synu, ja mówię do Rasiaka
- Dlaczego piłka nożna to nie jest sport dla dziewczyn?
– A znasz taką, która wytrzyma 90 minut w towarzystwie innych lasek, ubranych tak samo jak ona?
- W czasie transmisji meczu piłkarskiego jeden z piłkarzy przychodzi do sprawozdawcy radiowego i mówi:
– Panie redaktorze, mam prośbę. Czy mógłby pan wolniej mówić? My nie nadążamy z grą!
- Trener Francji pyta Pana Boga:
– Panie Boże, za ile lat Francja zostanie mistrzem świata?
– Za 6 lat.
– O, nie! To nie za mojej kadencji – odpowiada trener.
Na to trener reprezentacji Polski pyta Pana Boga:
– Panie Boże, za ile lat Polska zostanie mistrzem świata w piłce nożnej?
– Nie za mojej kadencji – odpowiada Pan Bóg.
- – Czemu wszyscy wymyślają temu facetowi?
– Bo rzucił w sędziego kaloszem.
– Ale przecież go nie trafił?
– Właśnie dlatego
- Żona żali się mężowi:
– Wcale o mnie nie myślisz. Ciągle tylko sport i sport. Pewnie nawet nie pamiętasz już daty naszego ślubu.
– Ależ pamiętam doskonale! To było tego dnia, kiedy Górnik wygrał z Legia 2:1!
- Dwaj kibice wracają z meczu, dzieląc się swoimi wrażeniami:
– Co sądzisz o facecie, który sędziował dzisiejszy mecz?
– Jest dokładnie taki, jak moja żona: działa ludziom na nerwy, a nic nie można mu zrobić!
- Dziennikarz przeprowadza wywiad z zawodnikiem, „na gorąco”, tuż po zakończeniu meczu:
– To był ciężki mecz. Zdaje się, że dużo was wszystkich kosztowało te 90 minut?
– Nas to nie. Ale prezesa…
- Pani pyta dzieci w szkole:
– Które z was kibicuje Chelsea Londyn?
Wszystkie dzieci podnoszą rączki tylko nie Jasio.
– A ty, Jasiu czemu nie podnosisz? – pyta pani.
– Bo ja kibicuję Manchesterowi United – odpowiada Jasio.
– Ale dlaczego? – pyta pani.
– Bo tata kibicuje Manchesterowi, mama, starszy brat i cała reszta rodziny. To i ja kibicuje Manchesterowi United – mówi Jasio.
– Ale Jasiu, popatrz, nie zawsze trzeba brać przykład z rodziców. Np. jakby tak twój tata był alkoholikiem, mama prostytutką, a brat pedałem, to co wtedy byś zrobił? – pyta pani.
– Wtedy bym kibicował Chelsea – odpowiada Jasio.
- Trwają poszukiwania nowego napisu na autokar Polskiej reprezentacji:
-Tragiczni ale komiczni.
– My tylko przejazdem.
– 280 koni i 24 osły.
– Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie (i zdjęcie Janasa)
– Autobus turystyczny.
– Walczyliśmy jak nigdy. Przegraliśmy jak zawsze.
– Co się stało?
– Ułomni ale skromni.
– Jedziemy na Love Parade.
– Ciulaci ale skrzydlaci.
– Uwaga niebezpieczeństwo!
– Nie kopać leżących!
– Prawie jak drużyna…
– Szybcy i wściekli.
– Kółko wędkarskie.
– Nie strzelać, bo może dostać niewinny kierowca!
– Polakom gratulujemy autobusu.
– Którędy do wyjścia?
– Latający cyrk Pawła Janasa.
– Handel obwoźny – gipsowe krasnale.
– Komu punkty, komu? Bo jedziem do domu…
– Przewóz pracowników: Niemcy ===> Polska.
– Wyjście awaryjne.
– Nas nie dogoniat!
– Nam strzelać nie kazano.
– Poszukiwacze zaginionej bramki.
– Lasy Państwowe sp. z o.o.
– Obóz wędrowny.
– Mesjasze narodów.
– To jest miejsce na Twoją reklamę.
– Pielgrzymka do Rzymu.
– Titanic.
– Zjazd do zajezdni.
– Fundacja Jolanty Kwaśniewskiej „Dzieci Niczyje”
– Powered by PZPN.
– domowe przedszkole
– jaki sponsor taka gra – TP SA
– zaloga G
- Ulubiony zagraniczny klub Rasiaka?
– Nottingham Forest,
a polski?
– Stolarka Wołomin.
- Finał mistrzostw świata. Pełen stadion, na całym stadionie, tylko jedno puste miejsce a obok niego siedzi jakiś samotny facet. Po meczu jeden z kibiców pyta tego faceta:
– Czy to wolne miejsce należało do Pana?
– Tak, miałem iść z żoną na ten mecz, ale zmarła.
– To dlaczego nie poszedł Pan z kimś z rodziny albo znajomym?
– Wszyscy są na pogrzebie…
Zapis rozmowy trenera z drużyną:
– Interesuje mnie jedynie zwycięstwo! – grzmiał Leo Beenhakker przechadzając się w tę i z powrotem przed grupką skupionych piłkarzy.
– Dobrze, powtórzę jeszcze raz. Żewłakow! Co to jest?
Wywołany wyprężył się na baczność i stuknął obcasami. To znaczy próbował, lecz gumowe korki stłumiły odgłos.
– To jest kura panie generale!
– Gówno tam! Bosacki! Co to jest?
Bartosz Bosacki przez chwilę z uwagą przyglądał się okazanemu przedmiotowi.
– To nie jest kura? – zaczął asekuracyjnie.
– Dobrze. To nie jest kura. A co to jest?
– Nie kura, panie gene… znaczy, panie trenerze.
– To już wiem. Pytałem, co to jest.
– To jest… to jest piii…
– Dobrze, dobrze, pi?
– Pinokio?
– Sam jesteś Pinokio! Dudka! Co to jest?
– To jest piłka, panie trenerze!
– Brawo! Świetnie! Reszta słyszała? No to wszyscy razem powtarzamy. Głośno! Żebym was słyszał!
– Toooojeeeeestpiiiiiiiłkaaaaaaa.
– Dobrze. Piłka do gry w piłkę nożną, zwaną też futbolem. Dlatego czasami nazywa się ją też futbolówką. Dudka! Czemu Gancarczyk się przewrócił?
Dariusz Dudka podbiegł do kolegi, który zsunął się z ławki i jęczał na podłodze w pozycji „ranek na weselu”. Fachowo sprawdził puls i oddech, po czym zdał relację.
– Zwykłe omdlenie, panie trenerze.
– Omdlenie? A to czemu?
– Zwykle tak reaguje na natłok informacji. Po prostu układ nerwowy mu się wyłącza. Pan trener podał zbyt dużo informacji o piłce, kolega próbował to przyswoić i zapomniał oddychać. Niedotlenienie mózgu i omdlenie jako naturalna konsekwencja.
– Ale ja tylko powiedziałem, że piłka to futbolówka!
– No właśnie. Za dużo informacji na raz, proszę pana.
Leo przez chwilę milczał, po czym machnął ręką.
– Nieważne. Błaszczykowski! Co macie robić z piłką na meczu?
– Nie dotykać rękami!
– Dobrze. A do tego co? Tak, Boruc?
– Ja mogę rękami, trenerze?
– Możesz.
Ktoś nieśmiało zaprotestował.
– Dlaczego Boruc może rękami, a my nie?
– Bo Boruc jest bramkarzem.
– Ale to niesprawiedliwe. Dlaczego zawsze Boruc jest bramkarzem?
– Bo mam rękawice, złamasie!
– Sam jesteś złamasem, złamasie!
– Spokój!!! – Leo włożył w ten okrzyk tyle sił, ile miał – Boruc może dotykać piłki rękami, a wy nie. Jasne?
– Ale…
– Jasne?!!!
– Tak, trenerze.
– To dobrze. Nie zazdrośćcie mu, bo on będzie musiał cały mecz stać na bramce, a wy będziecie mogli strzelać gole. Ooo… widzę że Gancarczyk doszedł do siebie. Zuch chłopak. Tak, Lewandowski?
– Co to znaczy strzelać gole, trenerze?
– To znaczy musicie umieścić piłkę w bramce przeciwnika.
– Ale tylko Boruc może jej dotykać!
– Tak, ale piłka nożna polega na kopaniu piłki nogami. Trochę to zakrawa na pleonazm, bo niby nie można kopać rękami, ale… Czemu Gancarczyk znowu leży?
– Pleonazm, trenerze. Załatwił go pan tym chyba na cacy.
– Ups…
– Chyba trzeba będzie zadzwonić po erkę…
– Dobrze, niech ktoś zadzwoni. Na czym to ja… Acha. Trzeba wkopać piłkę do bramki przeciwnika.
Wśród zawodników zapanowało poruszenie. Wreszcie z ławki podniósł się Krzynówek.
– Ale to bardzo trudne, trenerze. Niech pan sam spojrzy – piłka jest okrągła i bardzo trudno jest ją tak kopnąć, żeby poleciała tam gdzie się chce. O, proszę…
Tu Krzynówek postawił przed sobą piłkę i spróbował kopnąć w stronę Beenhakkera. Guerreiro, trafiony centralnie w nos, dołączył stanami świadomości do Gancarczyka. Leo przeciągnął sobie wolno dłonią po twarzy. Zrobił kilka głębokich wdechów.
– Nie wiem, jak tego dokonacie, ale macie wygrać. Macie ich roznieść, rozgnieść i rozgromić! Macie być jak polska husaria pod Wiedniem! Jak szwoleżerowie pod Samosierrą! Jak Jagiełło pod Grunwaldem! Zrozumiano?
Brożek nieśmiało podniósł rękę.
– Na pewno jak Jagiełło pod Grunwaldem?
– Tak, do jasnej cholery!
– A skąd trener tak dobrze zna historię Polski?
– Nieważne! A teraz won! Na boisko!
Piłkarze stali przy wyjściu do szatni. Lewandowski jeszcze raz przypominał słowa trenera.
– Pamiętacie, co nam powiedział? Mamy być jak Jagiełło!
– A co robił Jagiełło? – spytał Guerreiro, któremu dawna historia Polski nie była jeszcze dość bliska.
– Z tego co wiem, to trzeba stać na wzgórzu i po prostu patrzeć, co robią tamci…
– Ale na boisku nie ma wzgórza!
– No to po prostu będziemy stać i patrzeć. Trener na pewno będzie zadowolony.- Trener Francji pyta Pana Boga:
– Co robi piłkarz na autostradzie?
Stoi w korkach 🙂