Kartonowe państwo

Zastanawiałam się kiedyś, dlaczego niektórzy nazywają nasz kraj kartonowym państwem. Teraz już wiem. Oświeciła mnie telewizja. Doszłam wręcz do wniosku, że czasem warto coś w niej obejrzeć. Niesamowite… .

Kartonowy wystrój

Oglądałam program o sztuce sprzedaży mieszkań. Puste mieszkanie nie przyciąga wzroku klienta. Trzeba go zachęcić. Tylko jak, by nie było to zbyt pracochłonne i drogie? Wystarczy umeblować je kartonami i kilkoma gadżetami! Kartonowe meble kuchenne i plastikowa płyta kuchenna, kartony zamiast łóżka. Do tego wystarczy ładna narzuta i kilka poduszek. Przecież nikt na tym nie będzie leżał! Fotel i lampa stojąca dla nastroju, obrazek na ścianie, stolik, krzesła, ażurowa półka dla zwiększenia wrażenia przestronności wnętrza, sztuczny kwiatek dla pozoru życia. I wreszcie wygląda to jak mieszkanie! A że nie da się w nim mieszkać? Ma wyglądać a nie działać!
Tym sposobem zrozumiałam istotę państwa kartonowego. Ma być widać – a nie działać! Każdą instytucję, każdy urząd można podmalować farbami plakatowymi, żeby nabrał rumieńców. Pokazać w odpowiednim świetle by było widać niektóre elementy. Ale nie za blisko! Bo wyjdzie na jaw, że to atrapa!

Bez urazy 

No i wiem też dlaczego na urzędach pracuje tyle niekompetentnych osób. Oni nie musza się znać na danej branży, bo po prostu nie wykonują tam żadnej pracy! W zasadzie, gdyby nie to, że mają krewnych i znajomych wysoko postawionych i chcą zarabiać duże pieniądze bez wysiłku to nie byliby tam potrzebni. Tych parę papierków, przygotowanych przez szaraków bez imienia i nazwiska odwalających czarna robotę za najniższą krajową, mogłaby podpisać osoba sprzątająca biura po południu. Nie chcę przy tym urazić uczuć żadnej sprzątaczki! Bynajmniej, mają przecież więcej rozumu niż te nasze elity, na co wskazuje sam fakt utrzymywania się z PRACY własnych rąk.

Karton i styropian

Mamy więc państwo kartonowe i styropianowych pracowników. Jak to się kupy trzyma? To praca tych, których nie widać. Niedoceniani, kiepsko opłacani, robią swoje, bo uważają, że tak trzeba. Nikt ich nie słucha, nikt o nich nie pamięta przy przyznawaniu nagród. Gdy w końcu mają dość i opuszczą dany kartonik, wtedy zapada się do środka cała konstrukcja, a włodarze na szybko wymyślają jakąś ideologię, by wytłumaczyć ten niefart, lub przykrywają pobojowisko jakąś rozdmuchaną do granic absurdu aferką. Najlepiej, jak się uda przy tym wylać kubeł pomyj na kogoś z przeciwników politycznych lub biznesowych.

Karton i styropian zawsze będą pływać po wierzchu. Co wartościowe – schowane jest w głębinach oceanu różnorodności instytucji państwowych. Jak skarbu największego trzeba byłoby szukać tych diamencików pracy i nobilitować odpowiednio. Niestety, sterta śmieci na wierzchu nie ulegnie rozkładowi sama z siebie. Biodegradacja ich za długo by trwała. Trzeba posprzątać i wywieźć odpadki tam, gdzie jest ich miejsce – na śmietnisko!