Port nasz ostatni
Zasypiamy i budzimy się. Codziennie i od nowa.
Zamykamy oczy po popielatych trudach codzienności i z nastaniem poranka otwieramy je, by podjąć walkę z tym, co przyniesie kolejny dzień.
Zamykamy oczy na poduszce z wytchnienia i budzimy się z nadejściem świtu, by pisać kolejną stronę w dzienniku ziemskiej wędrówki.
Zamykamy oczy by odpłynąć w sen i otwieramy je, by dobić na powrót do brzegu świadomości.
Ale kiedyś przyjdzie czas, że zmierzch dotychczasowego rejsu zdejmie żagle z oceanu po którym płyniemy i zmusi do zarzucenia kotwicy w porcie ostatnim, gdzie Najwyższy z Kapitanów zapyta: z czym przychodzisz marynarzu?
Agnieszka