Oldboje znów w akcji
Z jednorocznym poślizgiem odbył się XII memoriał ku pamięci byłych piłkarzy i działaczy klubu sportowego z Bogucina. Większość zawodników, biorących udział w zawodach, połączyło wspólne BKS-owskie DNA.
Już niemal memoriałową tradycją stała się przedmeczowa ulewa. Na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego rozpadało się na dobre, a niebo stało się ciemne jak noc listopadowa. Owo chwilowe załamanie pogodowe mocno wystraszyło i przerzedziło grono kibiców ale nie było w stanie przeszkodzić prawdziwym sportowcom. Nie po to czekali całe 2 lata, by teraz kryć się pod parasolami. Jakby dla dodania animuszu, na krótko przed godziną siedemnastą wiatr przegonił chmury i nad bogucińskim „Piżmakiem” nieśmiało rozbłysło słońce.
Ale zanim piłka została ustawiona na środkowej linii, nad stadionem zaległa minuta ciszy, podczas której uczczono pamięć ośmiu piłkarzy i działaczy, którzy przedwcześnie przekroczyli linię życia. Jeszcze mecz nie rozpoczął się na dobre a już padł pierwszy gol. Zaledwie czterech sekund potrzebował Tomek Wdowiak na pokonanie bramkarza rywali i wpisanie się do księgi rekordów Guinnessa. W tym samym momencie runęła przedmeczowa taktyka Przemka Delmanowicza, który nakazał grę „na zero z tyłu”. Wraz z upływem czasu kolejne gole wpadały do obydwu bramek. Były też ostrzejsze zagrania i rzuty karne – wykorzystane i przestrzelone. Zdarzało się też, że ktoś po kimś przejechał się jak czołg po stokrotkach, ale trudno było się doszukać w tym złośliwości. Najczęściej zawodził refleks albo dawał o sobie znać PESEL. Wśród boiskowej braci nie zabrakło bowiem prawdziwych emerytów, którym wieku wypominać nie wypada. Najważniejsze, że są to osoby potrafiące trzymać do wielu spraw i rzeczy odpowiedni dystans. Do siebie również. Mimo upływających lat czują się nieźle, a dzięki takim imprezom – jak ta – będą się czuli jeszcze nieźlej…
Do listy zawodników mających wieloletni staż w memoriałowych zmaganiach dołączył w tym roku Modest Boguszewski, mający za sobą przygodę z biało-czerwonym orłem na piersi. Sądząc po jego pomeczowym nastroju, za rok możemy spodziewać się go ponownie.
Samo spotkanie zakończyło się wynikiem… . No właśnie, jakim? Nieważne, ponieważ nikt nie przywiązywał do tego większej wagi. Zwłaszcza, że składy obydwu drużyn zostały mocno przemeblowane. Podobnie jak w latach poprzednich, miały stanąć naprzeciw siebie jedenastki oldbojów BKS-u i Zawiszy. Jednak tym razem garbowscy „starsi panowie” nieco zawiedli pod względem frekwencji i trzeba ich było wesprzeć bogucińskimi weteranami. W sumie wszystkim piłkarzom wyszło to na dobre, bo każdy dostał okazję na dłuższy pobyt na murawie. I jak mawiał klasyk: wilk był syty i Manchester City.
Zgodnie z przyjętym obyczajem imprezę zwieńczyła wspólna biesiada przy grillowanych smakołykach i jasnobrązowym „napoju bogów”. Tradycyjnie była też okazja do wspomnień i personalnych przymiarek do następnego memoriału.
Od lewej stoją: Przemysław Delmanowicz, Marek Dec, Modest Boguszewski, Piotr Kwiatkowski, Jacek Bojanowski, Marek Matysiewicz, Paweł Reszka, Marcin Plecha, Łukasz Korulczyk, Paweł Tatarczak, Tomasz Wdowiak, Jakub Samborski, Dariusz Wójcik, Tomasz Reszka, Jacek Woźniak i Wojciech Janczyk.
W dolnym rzędzie od lewej: arbiter Jakub Czernel, Jarosław Kupisz, Adrian Pierścionek, Jacek Borkowski, Julian Firlej, Adam Kamiński, Paweł Drozd, Maciej Mościbrodzki i Roman Zając.
Foto i prezentacja video: Magdalena Lasek