Bogucińsko-Bychawskie kolędowanie

11 stycznia 2020 roku.

Dojechaliśmy.

Prowadzeni wprawdzie nie przez Gwiazdę Betlejemską, tylko przez nawigację, i nie do Betlejem tylko do Bogucina, ale – właśnie Bogucin był naszym celem. Kilka minut przed 18.00 zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy.

18.45.

Weszliśmy, przywitani przez gospodynię, Jadzię Flisiak. Pomieszczenie Izby regionalnej w Bogucinie nie jest duże. Kilkanaście osób i właściwie, można rzec: „pełna chata”. Zadziwiająca sprawa, bo w miarę, jak przybywali nowi goście – miejsca właściwie przybywało. Suto zastawiony stół, na którym było wszystko: od domowego chleba począwszy a na przeróżnych sałatkach skończywszy, zachęcał do sięgania po smakołyki. Dla mnie ciągle najlepszy jest smalczyk na domowym chlebie, a do tego najlepsze pod słońcem kiszone ogórki – nie ze sklepu, ale własnej roboty. Niezrównany smak i doskonały posiłek.

Nieco posileni, zaczęliśmy śpiewać. Z każdą kolędą – coraz śmielej, coraz głośniej. Ktoś poddawał akord – i płynęły słowa – z naszych serc, choć to gardła były potem zachrypnięte.

Śpiew… cóż to był za śpiew! W czasach, kiedy w kościele zazwyczaj śpiewa garstka odważniejszych, a i to tylko wtedy, gdy głośno grają organy – nasze głosy niosły się daleko poza mury Izby regionalnej. Sprawdziłam! Na zewnątrz doskonale było słychać, co jest śpiewane. I choć pewnie daleko nam do chórów anielskich, to na pewno na Niebieskich Wyżynach przysłuchiwano się nam z radością i uśmiechem, a kto wie, może niektórzy z aniołów nam też wtórowali… .

Zanim jednak zaczęło się kolędowanie, w Izbie regionalnej odbyły się warsztaty literackie, poprowadzone przez lubelską pisarkę Monikę A. Oleksa. Otulona ciepłem i gościnnością chętnie z nami została; karmiąc się tym, co na stole i razem z nami czerpiąc ze skarbca duchowych darów. Cieszymy się z Jej obecności i dziękujemy, że zechciała z nami pozostać i wspólnie pośpiewać.

Kolędowanie („już siódme, jakby co” – to słowa jednego z wiernych kolędników) na stałe już wpisało się w rok kalendarzowy Bogucina – i też na stałe – w nasze serca, które teraz będą odliczać dni do kolejnych spotkań, do okazji do świętowania, do wzajemnego przebywania ze sobą, ubogacania się i obdarowywania.

 

Słowo „poza protokołem”

Nie wiem, Kochani, jak Wy to robicie, ale za każdym razem jest wspaniale. Tęskni się na samą myśl, że trzeba będzie za chwilę wyjeżdżać, a każda wizyta u Was – czy Wasza wizyta u nas, w Bychawie – to jak święto i trochę jak „rytuał”, który nigdy nie powszednieje i którego nigdy nie ma się dosyć.

Za pokarm – dla ciała i dla ducha; za Waszą życzliwość; za uśmiech, radość i wspólny stół; za dobre słowa, życzliwość i otwarte ramiona – dziękujemy. Naprawdę i z całego serca.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *