Starość niedoskonała
Wiosna rodzi życie;
lato rozwija je, sprawia, że wszystko kwitnie i dojrzewa;
jesień każe pakować walizki do odejścia;
zima to śmierć.
Najbardziej cieszy nas wiosna, lato i początek jesieni. Ale kiedy w nasze życie wkrada się późnojesienna aura uzależniająca nasze codzienne kroki od żwawych kroków osób z mniejszym bagażem lat, gaśniemy. Nie zawsze z powodu choroby trawiącej ciało. Gaśniemy, bo jesteśmy niepotrzebni. Gorzej – stanowimy balast, który ktoś musi dźwigać z poczucia obowiązku. Albo ze współczucia. Najczęściej.
Starość. Mówią, że to jedna z tych rzeczy, która się Stwórcy nie udała. Mówią też, że starość – nie radość. Różnie mówią. A ci, którzy stoją jedną bosą stopą na końcu życiowej ścieżki, mówią, że chcą już odejść. Chcą zrobić ostatni krok i dołączyć drugą stopę.
Mam przed oczami obraz. Gdybym potrafiła malować nazwałabym go „Umęczenie” albo „Czekanie na śmierć”.
Skromnie umeblowany pokój. Przedpotopowy ciężki regał. Ława ze szklaną powłoką a pod nią półka szczelnie zapełniona klockami lekarstw. Pod nogami wytarty dywan, który czasy najświetniejsze zapomniał już dawno. Pod sufitem smętna karuzela żyrandola. W oknie firanka. Niemodna. W dalekim kącie lampka z obnażoną żarówką. I mebel najważniejszy – łóżko a raczej rozkładana wersalka z wymiętą, nieładną pościelą. A w tej pościeli, owinięta grubą wstęgą kołdry, tkwi starość. Zgarbiona, pomarszczona, wysuszona. Spod białej chorągiewki chustki, wystają strzępki posiwiałych nitek. Policzki, niegdyś rumiane, czas zaorał, pozostawiając bruzdy zmarszczek. To samo uczynił z dłońmi i resztą cielesnego opakowania. Oczy nie patrzą ze smutkiem, one tchną rozpaczą i bezradnością jakby chciały powiedzieć: „Chcę już umrzeć”. Te oczy, tak się kiedyś śmiały, takie były figlarnie radosne. Teraz wyblakły, zapadły się, iskry w nich pogasły. „Babciu, uśmiechnij się! Wiem, że nie masz siły, że prawie wszystko Cię boli, a najbardziej to, że czujesz się taka samotna i opuszczona. Ale mimo to, uśmiechnij się! Tak bardzo lubię, kiedy się śmiejesz!”
Starość niedoskonała. Zamknięta w puszce bezradności i niemocy. Zima naszego życia. Jan Paweł II nie każe lękać się zimy:
„Różne są w życiu pory roku: jeśli czujesz akurat, że zbliża się zima, chciałbym, abyś wiedział, że nie jest to pora ostatnia, bo ostatnią porą twojego życia będzie wiosna: wiosna zmartwychwstania.„
U progu 40 – lecia rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża, pocieszmy się jego słowami i przeświadczeniem, że nie każda starość, choć zwykle – niedoskonała, nie jawi się tak nieszczęśliwie jak ta – słowem naszkicowana.