Bogucin uprzątnięty
Już po raz czwarty z rzędu „elitarna” jednostka Stowarzyszenia „Mój Bogucin”, wzbogacona w tym roku o dwóch dzielnych chłopców z Bogucina – Bartka i Eryka, w sobotę 1 kwietnia 2017 roku podjęła się próby uprzątnięcia ze śmieci, kilku punktów w naszej – jakby nie było – malowniczej miejscowości. Śmieci – wyrzucanych nie tam, gdzie powinno być ich miejsce: obok nowej wiaty przystankowej, na wiejskim placu zabaw (chociaż obok znajdują się kosze), w nastrojowej Alei Lipowej, na poboczach i skarpach drogi między Bogucinem a Garbowem, w rowie melioracyjnym ciągnącym się od mokradeł przy stadionie BKS w stronę Ługowa czy w bogucińskich miejscach pamięci. Trzy godziny zajęło nam „pozamiatanie” wspomnianych obszarów umiejscowionych na mapie Bogucina. Akcję rozpoczęliśmy od „przeczesania” wiejskiego placu zabaw.
Najbardziej „zachwaszczone” okazały się pobocza szosy wiodące z Bogucina w stronę garbowskiego kościoła oraz melioracyjny przesmyk. Może dlatego, że poprzednie akcje sprzątania Bogucina nie objęły tych obszarów?
Opony od ciągnika o średnicy koła do walca drogowego nie próbowaliśmy nawet podnieść. Zajrzymy tam za rok, a nuż jej nie będzie?
Z kolei Aleja Lipowa z roku na rok gromadzi coraz mniej odpadów. Najgorzej rzecz się miała cztery lata temu, kiedy do worków trafiła różnorakie „eksponaty”. Bynajmniej nie historyczne. Były wśród nich: i glazura, i terakota, i potłuczone szyby, i fajerki, i gruz, i słoiki, i kilkanaście odmian śmieci. O kole od roweru nie wspomnę. Tym razem było czyściej. Nie mniej przy okazji odśmiecania Alei doszliśmy do wniosku, że staruszki – lipy okalające dawną drogę do Folwarku (posadzone w czasach, kiedy właścicielami dóbr byli Jezierscy) należy poddać gruntownej pielęgnacji.
Pocieszenie, a jednocześnie wyciszenie znaleźliśmy sprzątając kamienne płyty upamiętniające: jedna – ofiary pacyfikacji, druga – poległych żołnierzy. Pocieszenie, bo od jakiegoś czasu miejsca te są o wiele bardziej zadbane. Trawa skoszona, a wokół nie poniewierają się ani papierki, ani szkło, ani inne niechlujne pozostałości cywilizacji. Z tego miejsca dziękujemy tym wszystkim, którzy w ciągu całego roku troszczą się o nie. Wyciszenie, bo należało zapalić znicz i przez chwilę zadumać się na ludzką niedolą.
Zajrzeliśmy też w miejsce, gdzie stoi samotny żelazny krzyż rozpamiętujący tragedię 9 lipca 1944 roku. Mało kto wie, że ów krzyż istnieje, i że ustawiony jest na skraju drogi Lublin – Warszawa, na pograniczu Lasku Boguckiego i Pociechy. Tablicą z napisem ” PAMIĘCI OSIEMNASTU OSÓB MIESZKAŃCÓW BOGUCINA POMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW W CZASIE PACYFIKACJI W DNIU 9.VII.1944 R. POKÓJ ICH DUSZOM” przypomina o tragedii tamtego czasu. Zarówno krzyż jak i tablica wymagają renowacji.
Miejmy nadzieję, że kiedy za rok będziemy zdawać relację z akcji porządkowania bogucińskich zakątków – napiszemy: „Jest o niebo czyściej. Drzewostan w Alei Lipowej uporządkowany, pamiątkowy krzyż – odnowiony, wszędzie lśni – nie ma co sprzątać.” Marzenia? Zawsze trzeba je mieć. A nuż się spełnią?