Bogucińskie akcenty na czas Bożego Narodzenia
I cóż komu szkodzi, że w okresie Świąt Bożego Narodzenia nasza garbowska świątynia wygląda przepięknie (choć i na co dzień nie można odmówić jej urody)? Że niby co roku to samo: choinki, szopka, orkiestra, chór. Nic bardziej mylnego, bo „nic dwa razy się nie zdarza” – nic co byłoby takie samo. Powtarzalne – tak. Identyczne – nie. Dlatego podziwiajmy jej świąteczną szatę póki ma kto ją utkać a na początku naszego podziwu „pójdźmy wszyscy do stajenki”, którą obrazuje – wznoszona w bocznej nawie kościoła – ruchoma szopka z kłaniającymi się Dzieciątku pastuszkami i mędrcami ze Wschodu. Obecna szopka jest odnowioną rekonstrukcją tej, którą zaprojektował i zbudował (jego małżonka uszyła kostiumy dla biblijnych postaci) w 1962 roku – na prośbę ówczesnego proboszcza ks. Piotra Stokrockiego – Aleksander Fijałkowski. Z zawodu mechanik, z zamiłowania malarz i rzeźbiarz, z zamieszkania – z Przybysławic. Oto jego zmodyfikowane dzieło:
Obejrzyjmy też „żywą” stajenkę, usytuowaną tuż przed kościołem, prezentowaną drugi rok z rzędu:
A teraz wznieśmy brody ku górze by „od stóp do głów” obejrzeć wystrojone na okoliczność Narodzenia Dzieciątka Jezus – strzeliste drzewka. Choinki od kilkunastu lat dekorują – własnoręcznie wyczarowanymi ozdobami – panie z Kół Gospodyń Wiejskich z: Bogucina, Garbowa, Leśc i Piotrowic. Szata każdej z nich jest inna. Każda z osobna przyciąga wzrok odmiennym elementem swej „garderoby”. Na gałązkach świerku, który przypadł do „umajenia” mieszkańcom Bogucina króluje biel: na szczycie widnieje pokaźnych rozmiarów gwiazda, figurki śnieżnych aniołów trzymających złote dzwoneczki komponują się z szyszkowymi stroikami a spowite w organdynę bombki rozświetla gęstwina cekinów. To nie są ozdoby – to poezja kształtu i kunsztownej „roboty”. Pamiętam jak robiliśmy te bombki – palce przez kilka dni odczuwały ślady po szpilkach. Może dlatego są takie urodziwe, bo dłużej zapada w pamięć trud w jakim zostały zrobione.
Na choince obok zabytkowej mównicy, również przewodzi kolor biały. Panie z KGW z Piotrowic rozświetliły soczystą zieleń, na przydzielonym im do dekoracji drzewku: gwiazdami imitującymi, tą, która wskazywała wędrowcom drogę do Betlejem, gwiazdkami ze śnieżnym bibułowym pyłem, kulami ażurowych bombek z puszystą „kacapką”, bombkami ze złotymi płatkami kokardek i figurkami skrzydlatych aniołków.
Z kolei paniom zasilającym szeregi lesieckiego Koła Gospodyń Wiejskich w udziale przypadło udekorowanie drzewka obok zakrystii. I choć one też propagowały biel – przełamały ją czerwienią i błękitem. Dzwonki, które „wydziergały” są przepiękne a do tego tak strojne, że mogłyby istnieć bez towarzystwa innych ozdób. Czy mi się zdaje, czy „wśród nocnej ciszy” słyszę ich delikatne pobrzękiwanie?
I ostatnia już choinka – dzieło KGW z Garbowa za sąsiada ma bożonarodzeniową szopkę, a jej gałęzie uginają się pod bogactwem rzemieślniczych ozdób: białych i kolorowych bombek, brokatowych szyszek, zabandażowanych serc czy wycinankowych gwiazd. Całości, podobnie jak na pozostałych trzech wyelegantowanych drzewkach, dopełnia świetlisty łańcuch z kaskadą choinkowych lampek.
Nacieszyliśmy oczy bogactwem i kształtów, i kolorów upiększających naszą świątynię w ten bożonarodzeniowy czas – przyszła teraz kolej by zasłuchać się w radosne kolędowanie, które od kilkunastu lat umila nam garbowski chór parafialny, w skład którego (na obecną chwilę) wchodzi aż sześcioro mieszkańców Bogucina: Halina Stachyra, Agnieszka Glibowska, Monika i Adam Kamińscy, Barbara i Tomasz Sim. Przepraszam, siedmiu – bo jeszcze szef – organista i dyrygent w jednej osobie Wiesław Sołdaj. Można ich wypatrzeć – hen wysoko.
A oprócz śpiewającego chóru muzykuje nam gromko (od trzech lat) gminno – parafialna orkiestra, która w swoich szeregach ma też Bogucinian: Justynę Wenecką z d. Chabros, Bartka Chabrosa, Macieja Firleja, Martę Łuczywek i Julię Michoń. Prawda, że nie da się ich nie zauważyć w tych eleganckich czerwonych garniturach? A, jeśli nawet – to na pewno nie da się ich nie usłyszeć.
Czy to przyzwyczajenie, czy kwestia wrośnięcia w ziemię przodków, że magię tego świętego bożonarodzeniowego czasu najgłębiej przeżywa się u siebie, w swoim domu, w swojej świątyni. Może i są miejsca piękniejsze, bogatsze – gdzie ludziom żyje się lżej. Na pewno są. Ale, jak mówi przysłowie, z którym w całej pełni się zgadzam: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.