CO SIĘ WYDARZYŁO W BOGUCINIE 30 LAT TEMU?
17 czerwca br. mija dokładnie 30 lat od wyborów do rad narodowych różnych szczebli. Rok 1984 – pierwszy rok od zniesienia stanu wojennego (22 lipca 1983) nie był zbyt pomyślny dla peerelowskiej władzy. Rosnąca w siłę opozycja, słabnąca gospodarka, brak wizji rozwoju, izolacja na forum międzynarodowym – wszystko to nie sprzyjało nastrojom społecznym. Wybory „samorządowe” w nowej formule miały tę sytuację w miarę poprawić, tym bardziej, że ustawowy termin minął 2 lata temu (wybory nie mogły się odbyć z wiadomych względów – nocy stanu wojennego). Zmodyfikowana ordynacja wprowadziła próg frekwencji – w przypadku nie przekroczenia 50% głosów wśród uprawnionych do głosowania (w danym okręgu wyborczym), wybory miały być powtórzone. Władza w najczarniejszych snach nie dopuszczała myśli, iż mogłoby gdziekolwiek dojść do takiej sytuacji (zainteresowanych odsyłam do informacji zaczerpniętej z „Wikipedii” link: wybory 1984). Opozycja nawoływała do bojkotu.
Ale ad rem. W Bogucinie lokal wyborczy tradycyjnie mieścił się w szkole. Komisja – to nauczyciele, sołtys, „działacze”. Opieka – Bank Spółdzielczy, a w dniu głosowania również oddelegowany funkcjonariusz MO. Czas trwania od godz. 6 rano do 20. Była możliwość dojazdu dla chętnych (autobus).
Wybory przebiegały spokojnie, nie było żadnych incydentów (władza bała się ulotek nawołujących do bojkotu). Zdumienie niektórych głosujących wzbudził fakt, iż komisja (zgodnie z ordynacją) nie dopuściła do sytuacji, by jedna osoba mogła zagłosować za kogoś z rodziny (co było wcześniej niestety powszechnie stosowaną praktyką) stąd frekwencja we wcześniejszych wyborach oscylująca w granicach 100%.
Sytuację na bieżąco monitorowała gminna władza i im bliżej godziny 20 wzrastała nerwowość – frekwencja była marna (poniżej 50%). Już po zamknięciu trwały debaty, co z tym „fantem” zrobić. Były naciski na komisję, aby frekwencję nieco „podrasować”, tak by nie doszło do powtórki. I tu trzeba oddać hołd członkom tego gremium, iż nie poddało sie presji i wyszło z całej sytuacji z twarzą.
Powtórne wybory w okręgu Bogucin były już „udane” (nie obowiązywał próg).
Celowo nie podajemy personaliów członków komisji. Wszyscy stanęli na wysokości zadania, uczciwie wykonując powierzone im obowiązki, co niestety nie wszędzie było normą. Ci ludzie swoją postawą dowiedli, że to nie społeczeństwo ma się bać władzy, ale władza powinna się społeczeństwa obawiać. Późniejsze lata dowiodły, iż racja była po stronie narodu.
KRONIKARZ
P.S. Osoby pamiętające tamte „zamierzchłe” czasy zapraszamy do dyskusji na forum.
Wielki szacunek dla Członków Komisji za ich „niepodrasowaną” postawę.Czy za ten czyn, niezgodny z oczekiwaniami władzy, nie byli później represjonowani? Przecież w tamtych czasach to była norma.Nie mnie to oceniać, ale widzę,że Bogucin był i jest „niepokorny”.
Lata osiemdziesiąte to okres, kiedy maszyny i ciągniki rolnicze kupowano jedynie na tzw. „przydziały gminne”.
O tym, kiedy i ile z tych rzeczy zostanie przyznanych dla mieszkańców danej wsi decydowała władza gminna wespół z Komitetem Gminnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, będącym elementem struktury zarządzającej państwem polskim.
Nie trzeba chyba nikomu specjalnie tłumaczyć, jakie skutki w kontekście owych „przydziałów” miało obywatelskie nieposłuszeństwo w dniu tamtych wyborów.
Krótko mówiąc: Bogucin za to zapłacił.
Niedługo potem kwestia ta, obok kłopotów zdrowotnych, zdecydowała o podjęciu przez mojego ojca decyzji o przedterminowej rezygnacji z funkcji sołtysa wsi – po 18 latach jej ciągłego sprawowania.
Z tamtego okresu pamiętam również, że wybijającym się opozycjonistą był miejscowy nauczyciel języka polskiego p. Bogusław Jańczyk, który również uczestniczył w pracach pamiętnej komisji.
Może boguciński precedens miał niewielkie znaczenie na przemiany polityczne w kraju, ale musimy wiedzieć, że to małe rzeczy tworzą nasza wspólną, ojczyźnianą historię.