Co jeszcze musi się wydarzyć?
Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy dwa – trudno zliczyć, które to z kolei – zdarzenia na skrzyżowaniu drogi powiatowej z drogą gminną w Bogucinie, obok kapliczki w centrum wsi.
W pierwszym przypadku skończyło się na uszkodzonym zderzaku i szybie przedniej jednego z aut oraz wystrzelonych poduszkach bezpieczeństwa, że o przerażeniu uczestników kolizji nie wspomnę. Nieco ponad tydzień później potrzebna już była interwencja pogotowia. Jak będzie następnym razem?
O samym skrzyżowaniu i czyhających tu zagrożeniach pisaliśmy wielokrotnie. Efekty? Żadne. Chyba że za takowe uznać znak STOP, postawiony od strony Garbowa, a widoczny dopiero z odległości paru metrów, bo wcześniej skutecznie przysłaniają go gałęzie rosnących w pasie drogowym drzew. Istnieje przecież cały wachlarz innych środków zapobiegawczych, a rozsądek podpowiada, by sięgnąć po nie jak najprędzej – zanim ktoś zginie w tym niefartownym miejscu.
Styk drogi gminnej i powiatowej wydaje się być pasem ziemi niczyjej. Żadna ze stron nie kwapi się do bardziej radykalnego rozwiązania znanego od dawna problemu. Interweniują jedynie policyjne radiowozy, karetki pogotowia ratunkowego i wozy straży pożarnej. A rosyjska ruletka kręci się dalej w oczekiwaniu na kolejne ofiary. Bo że takowe będą, jest tylko kwestią czasu. Przykłady przejeżdżania przez to feralne skrzyżowanie bez zachowania należytej ostrożności widać tu niemal codziennie, o czym wielokrotnie na tym portalu wspominaliśmy. Tak samo, jak o wcześniejszych karambolach, w których obrażenia odniosło już co najmniej kilkanaście osób, w tym kilkoro dzieci. Co musi się tu jeszcze wydarzyć, aby służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na tym skrzyżowaniu podjęły skuteczne, a nie pozorne działania?