Dowcipy o dziadku i babci
Uśmiech jest jednakowo rozpoznawalny na całym świecie. Mogą nas dzielić bariery kulturowe i językowe, ale śmiejąc się „po polsku” będziemy tak samo rozumiani przez Eskimosów na Alasce co czarnoskórych mieszkańców Wybrzeża Kości Słoniowej. A że śmiech to zdrowie, więc śmiejmy się, jak najwięcej i jak najczęściej. Tym razem spróbujmy pożartować z Babć i Dziadków w nadziei, że oni sami nie będą mieli nic przeciwko temu i pośmieją się razem z nami.
– Jasiu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole?!
– Bo wczoraj umarł mój dziadek…
– Nie kłam, wczoraj widziałam twojego dziadka w oknie!!
– Nie kłamię, tatuś wystawił go wczoraj przy oknie, bo listonosz szedł z rentą..
Przed przejściem dla pieszych stoi trzęsąca się starowinka o laseczce. Obok młodzian.
– Chłopcze, przeprowadzisz mnie na drugą stronę?
– Oczywiście, babciu. Zaraz zapali się zielone światło…
– Na zielonym to se sama przejdę!
Dziadek przychodzi do spowiedzi i mówi:
– proszę księdza, bo ja w czasie wojny ukrywałem żyda w piwnicy
– to nie jest zły uczynek
– no, ale proszę księdza on mi płacił 100 złotych dziennie
– to nic ryzykowałeś życie
Dziadek odchodzi ale po chwili wraca i mówi:
– to może powinien mu powiedzieć, że wojna się już skończyła?
Jasiu biegnie do babci i krzyczy:
– Babciu, babciu, a dziadek poszedł utopić kota!
– Jasiu i bardzo dobrze, ten kot był nieuleczalnie chory.
– Tak wiem, ale kot już wrócił, a dziadek jeszcze nie!
Wnuk mówi do dziadka.
– Kiedyś to mieliście źle. Nie było Internetu, komórek, czatu ani Gadu-Gadu…
Jak Ty babcię poznałeś?
– No, jak nie było? Wszystko było – odpowiada dziadek.
– Nie rozumiem – mówi wnuczek.
– No, przecież babcia mieszkała w internacie, jak wracała ze szkoły, to ja stałem na czatach, wychodziłem z babcią na gadu-gadu, a jakby nie komórka, to Ciebie i Twojego ojca nie byłoby na świecie.
Dwóch starszych, zaprzyjaźnionych od lat, dziadków wybrało się na spacer do parku. Jeden z nich znalazł lusterko, przegląda się w nim i przegląda. W końcu mówi:
– Popatrz. Widzę tu znajomą twarz, ale nie mogę sobie przypomnieć, skąd ja tego faceta znam.
Drugi dziadek zabiera lusterko, zagląda do niego i wybucha śmiechem:
– Co ty Staszek! Mnie nie poznajesz?!
Wnuczek pyta babcię:
– Babciu, czym ty do nas przyjechałaś?
– Pociągiem, a dlaczego pytasz?
– Bo tata mówi, że cię diabli przynieśli.
Dyżurny pogotowia gazowego odbiera telefon. Dzwoni jakaś starsza pani:
– Rano piecyk włączyłam, a gaz się ciągle nie pali…
– A zapałkę, babciu, zapaliliście?
– Oj! Stara jestem i zapomniałam! Już zapalam…
– Wnusiu, a jak się nazywa ten Anglik, co mi wylewa herbatę na obrus?
– Parkinson, dziadku.
– Wnusiu, jak się nazywa ten Niemiec, co mi wszystko chowa?
– Alzheimer, dziadku.
Pasażerka w autobusie przeprasza siedzącego obok niej staruszka:
– Tak mi przykro, że usiadłam na pańskich okularach..
– Nic nie szkodzi – odpowiada uprzejmie staruszek – moje okulary nie takie rzeczy widziały…
Osiemdziesięcioletnia wdowa wraca z randki ze swoim dziewięćdziesięcioletnim narzeczonym.
– I jak było, mamo? – pyta córka.
– Wyobraź sobie, musiałam mu dać trzy razy po gębie!
– Co ty powiesz, dobierał się do ciebie??
– Nie, tylko myślałam, ze umarł…
Dziadek stwierdził że jego babcia słabo słyszy i postanowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić. Lekarz stwierdził:
– Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada tak, że najpierw zada pytanie z odległości 10 metrów, jak nie usłyszy to z 8 itd… i wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem babcia robi w kuchni kolację, a dziadek w pokoju czyta gazetę i stwierdza:
– W sumie tutaj jestem akurat 10 metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
– Kochanie! – woła – Co jest dziś na kolację?
Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do 8 metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do 6, 4, 2, aż w końcu podchodzi staje tuż obok niej i pyta:
– Kochanie, co dziś na kolację?
– Toż szósty raz mówię, że kurczak!
Dwóch dziadków siedzi na ławce w parku i grzeją się w wiosennym słońcu. Właśnie przechodzą młode dziewczęta.
– Jak tak patrzę na te młode dziołchy, to mi się krew w żyłach burzy – przerywa ciszę pierwszy.
– To nie krew ci się burzy, ino wapno lasuje!
Przychodzi dziadek do lekarza:
– Panie doktorze, skleroza coraz bardziej mi dokucza.
– A jak się to objawia?
– Co jak się objawia?
Wnusio pyta babcie:
– Czy mogę wyjść na dwór? Chciałbym obejrzeć zaćmienie Słońca.
– Dobrze, ale pamiętaj: nie podchodź za blisko!
Starsi państwo zatrzymali się w restauracji przy autostradzie na obiad. Po posiłku kobieta zapomniała zabrać ze stolika swoich okularów i przypomniała sobie o nich jakieś 30 kilometrów dalej. W drodze powrotnej mąż robi jej wymówki:
– Przez ciebie nigdzie nie dojedziemy! Szkoda, że nie zapomniałaś własnej głowy!!!
A kiedy już dojechali do restauracji i żona pokornie wyszła z samochodu, by zapytać o zgubę, rzucił przez okno:
– I przy okazji weź moją czapkę…
Ksiądz prowadzi rekolekcje dla starszych ludzi. W pierwszej ławce siedzi para, ok. 70 lat każde. W pewnym momencie starszy pan zasnął i zaczął chrapać. Ksiądz zwrócił się do starszej pani:
– Czy może pani obudzić męża?
Babcia wstała, wypięła pierś i na cały głos do księdza:
– Jak żeś go uśpił, to se go sam obudź!
Dziadek idzie na zakupy. Kup chleb i masło – mówi babcia- dwie rzeczy, nie zapomnij, dwie rzeczy. Wraca dziadek po jakimś czasie i oddaje babce siatkę z zakupami. Ta wyciąga z siatki puszkę farby i do dziadka: a gdzie pędzel sklerotyku, mówiłam wyraźnie dwie rzeczy…
Rozmawiają dwaj sąsiedzi:
– Panie Stefanie, jak panu nie wstyd?! 50 lat pan z żoną przeżył, a teraz ją pan zostawił i ożenił się pan z jakąś 20-latką? Czyś pan zwariował?
– A czego się pan czepia? Wie pan, jak to co wieczór z żoną było? Walidol jej podaj! Herbatki przynieś! Przykryj… odkryj! Przełącz kanał w telewizji… A z młodą to tak: wieczorem wyjdzie, rano wróci… Człowiek całą noc spokojnie śpi…
Przychodzi staruszek do PZU i mówi:
– Chciałbym się ubezpieczyć na życie.
– Pan już jest za stary! Nie mogę pana ubezpieczyć.
– To się ojciec zmartwi.
– To pan ma jeszcze ojca?
– Tak, a co?
– A ile ma lat?
– 104
– To przyjdź pan jutro z ojcem.
– To się dziadek ucieszy.
– To pan ma dziadka?!
– Tak, a co?
– A ile ma lat?
– 122
– To przyjdź pan jutro z ojcem i dziadkiem.
– Jutro nie mogę.
– Dlaczego?
– Dziadek się żeni.
– To mu się jeszcze chce?
– Nie, nie chce, ale musi…
Dziadek Stasiek parkuje starego rozgruchotanego maluszka pod sejmem.
Wyskakuje ochroniarz:
– Panie, zjeżdżaj pan stąd! To jest sejm, tu się kręcą posłowie i senatorowie!
Dziadek na to:
– ja się nie boję, mam alarm!
Mój dziadek zawsze powtarzał:
– Nie podchodź do byka z przodu, do konia z tyłu, a do idioty w ogóle.
Nauczycielka pyta się klasy:
– Dzieci, kto w waszej rodzinie jest najstarszy:
– U mnie dziadek
– W mojej rodzinie babcia
– pra-pra-pra-babcia
– To nie możliwe!
– Dla-dla-dla-czego?
Dziadek do Jasia:- Wiesz, że wczoraj przyleciały do mnie muchy – dwie żeńskie i cztery męskie?
Na to Jasiu:
– A skąd wiesz?
– Bo dwie usiadły na telefonie, a cztery na piwie.
Do szkoły jazdy przychodzi staruszek.
– Chciałem się zapisać na kurs prowadzenia autobusów.
– Dziadku, a trochę na to nie za późno?
– Nie… byłem u lekarza na badaniach, żeby sobie przedłużyć prawo jazdy na moje auto, i on mi powiedział, że w tym wieku to najlepiej jeździć autobusem.
Babcia już leży w łóżku, a dziadek drepcze po izbie.
– Czemu nie idziesz spać? – pyta babcia
– Bo mam ochotę na seks
– To chodź…
– Przecież chodzę.
Wnuczek częstuje babcię cukierkiem.
– I co, babciu, smakuje ci?
– Tak, wnusiu, bardzo.
– To, dlaczego Azor go wypluł?
Dziadku, czy leciałeś samolotem?
– Tak.
– A nie bałeś się?
– Bałem, ale tylko za pierwszym razem.
– A potem?
– Potem już nie leciałem.