Historia piłką pisana – cz. 12
Wiosna 1998
Zanim z kalendarzy znikły kartki z napisem „zima” zakupiliśmy betonowe krawężniki na bieżnię sportową oraz materiały elektryczne (słupy, przewody, osprzęt) do wykonania przyłącza energetycznego w budynku socjalnym.
W tym drugim przypadku nieocenioną pomoc otrzymaliśmy ze strony Mieczysława Borkowskiego, dyrektora ELTOR-u – Przedsiębiorstwa Elektryfikacji Rolnictwa, a jednocześnie członka zarządu BKS Consultrix Bogucin.
To dzięki jego staraniom zakupiliśmy materiały po b. korzystnych cenach.
Zajęcia treningowe w okresie przygotowawczym prowadzone były w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej w Przybysławicach, a wszystkie mecze rundy rewanżowej musieliśmy rozgrywać również poza Bogucinem.
Po jesiennych rozgrywkach, płyta boiska przypominała bardziej klepisko niż murawę, więc trzeba było dać jej odpocząć, aby otrzymała lepsze warunki do ukorzenienia się.
W związku z tym musieliśmy powrócić na boisko w Garbowie.
Początkowo były z tym spore problemy, ale ówczesne władze gminne zawczasu potrafiły rozwiązać narastający konflikt z Zawiszą.
Sezon wiosenny. Co to był za sezon! Stanowił jedną wielką karuzelę kadrową w naszej ekipie.
A zaczęła się kręcić 7 stycznia od rozmowy z Markiem Sadowskim, któremu zaproponowaliśmy przyjęcie roli szkoleniowca BKS.
Jak się później okazało, równoległe negocjacje z Markiem w tym temacie prowadzili działacze lubelskiego Motoru i nietrudno zgadnąć, że to oni stali się wkrótce jego nowym pracodawcą.
W tej sytuacji udało się nam osiągnąć kompromis polegający na tym, że do Bogucina przyjdzie asystent Sadowskiego, były mistrz Europy juniorów w skoku w dal oraz wicemistrz olimpijski i mistrz Europy seniorów w sztafecie 4×100 m – Leszek Dunecki. Jego przygoda jako szkoleniowca BKS nie trwała długo. W sparingowym meczu rozegranym 3 marca w Kamionce za trenerskie sznureczki pociągał już eks-zawodnik Lublinianki – Sylwester Czernicki.
Ekipa z Kamionki przeżywała wtedy prawdziwy rozkwit. W jej barwach występowali zawodnicy z ekstraligowym stażem, między innymi bramkarz Dariusz Opolski, który, aż trzykrotnie musiał uznać wyższość swojego imiennika z drużyny BKS.
Mecz ten, zakończony remisem (3:3) był spektaklem jednego aktora – Dariusza Zielonki, którego
gole mogłyby stanowić ozdobę pojedynków piłkarskich na dużo wyższym poziomie rozgrywkowym.
A w międzyczasie doszło do kilku spektakularnych transferów.
Do 3-ligowych Czarnych Dęblin przeszedł na zasadzie wypożyczenia nasz młody uzdolniony bramkarz Paweł Plak. Wydaje się, że ten ruch był dla niego nieco przedwczesny, ponieważ po dwóch miesiącach powrócił do Bogucina.
Prawdziwym szlagierem transferowym było przejście Mieczysława Pisza (powrócił z wypożyczenia z Siarki Tarnobrzeg) do greckiego zespołu Αμπελόκηποι θεσσαλονικη.
Wywołał tą sytuacją, takie zamieszanie, że Lubelski Związek Piłki Nożnej, który nigdy wcześniej nie transferował za granicę piłkarza z drużyny występującej w tak niskiej klasie rozgrywkowej, nie potrafił ustalić tzw. odstępnego.
Skończyło się tym, że LZPN zrezygnował z pobierania opłat i Pisz przeszedł do 3 ligowej drużyny z greckich Salonik z kartą zawodniczą na ręku.
W trakcie sezonu nastąpiła kolejna roszada trenerska – dymisję złożył S. Czernicki i stery w drużynie przejął, golkiper bogucińskiego zespołu Przemysław Delmanowicz.
Ten ruch kadrowy okazał się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”, ponieważ jego podopieczni, w trzech kolejnych meczach odprawili swych rywali z potężnym bagażem goli (5:1 z Virem Dorohucza, 6:0 z Wilkami Wilków i 4:0 z Tęczą Kraśnik).
Jednak najważniejszym spotkaniem sezonu dla piłkarzy BKS był mecz z lokalnym przeciwnikiem Zawiszą Garbów rozegrany 6 czerwca.
Ten pojedynek miał odpowiedzieć na pytanie: która z drużyn posiada aktualnie większą „siłę rażenia”. Po efektownym 4:0 nikt nie miał wątpliwości, że piłkarskie berło w gminie Garbów należy się graczom z Bogucina.
Wkrótce dobre nastroje w zespole popsuła wiadomość ze związku piłki nożnej o treści następującej: „w wyniku reorganizacji rozgrywek prowadzonych przez LZPN likwidacji ulega Lubelska Klasa Wojewódzka”, co oznaczało, że bez względu na wyniki, powróciliśmy w szeregi Klasy A.
Wielka szkoda, ponieważ już wtedy coraz głośniej mówiło się w klubie o tym, że mozolnie budowana drużyna już w niedalekiej przyszłości jest stanie powalczyć o dużo wyższe cele niż dotychczas.
Nadchodzący sezon miał zweryfikować, czy te opinie miały racjonalne uzasadnienie.