Endorfiny w akcji czyli… uśmiechnij się!

Zupełnie przypadkiem wpadła mi w ręce niepozornie wyglądająca książeczka księdza Jan Twardowskiego „Niecodziennik cały”. Wyłowiłam z niej kilka historyjek, których zaaplikowanie powinno wyregulować wskaźnik endorfiny w organizmie do poziomu optymalnego:

Pewien złodziej zakradł się do ogrodu róż.
Rosły pięknie rzędami.
Obcinał róże po kolei,

zostawiając co siódmą.
Powtarzał sobie:
– Siódme: „nie kradnij”.

Słyszałem o trzyletnim Marku, który niecierpliwił się w czasie Mszy św., nie mogąc doczekać się końca, i wreszcie zapytał rodziców głośnym szeptem:
– Kiedy ksiądz powie: „Idźcie ofiary do domu”?

Słyszałem od swojego starego, już nieżyjącego proboszcza, że jego proboszcz z czasów arcybiskupa Felińskiego lubił, głosząc kazanie, ilustrować je widocznymi przykładami. Umówił się z kościelnym, że kiedy będzie głosił kazanie o Duchu Świętym, kościelny wypuści gołębia na kościół. Zaczął mówić:
– Oto Duch Święty… – i czekał, kiedy się gołąb pojawi.
Zapadło milczenie, bo nic się nie działo, słuchacze nie wiedzieli, o co chodzi. Nagle wpadł kościelny i krzyknął:
– Proszę księdza, ducha świętego kot zjadł!

Opowiadał mi ksiądz, że znalazł się wieczorem na cmentarzu. Mrok zapadł. Zobaczył przy grobie bladego i wylęknionego człowieka.
– Proszę pana, niech się pan nie boi – powiedział ksiądz – ja jestem żywy.
Usłyszał odpowiedź:
– Ale ja jestem umarły.

Pewien ksiądz pouczał, jak robić rachunek sumienia:
– Nie mów, że trzepałeś kożuch, jeżeli w tym kożuchu był wujek. Nie mów,że przejechałeś butelkę, jeżeli ta butelka była w kieszeni przechodnia. Nie mów, że ukradłeś sznurek, jeżeli do tego sznurka był przywiązany koń.

Pewien ksiądz nie wiedział, jak głosić zapowiedzi. Narzeczony nazywał się Jan Chrzan, a narzeczona Maria Jedligówna. Wreszcie powiedział: „Marianna z Janem Jedligówna z Chrzanem”.

Młody poeta przysłał mi na gwiazdkę tom swoich wierszy z miłą dedykacją. Pierwszy wiersz poświęcił mnie. Zaczynał się od słów:” Białego byka dnia Bóg zarżnął późnym wieczorem”.

Do zakrystii przyszli młodzi rodzice z małym dzieckiem.
– Przyszliśmy ochrzcić dziecko.
– Jakie imię? – pyta ksiądz.
– Neptun – odpowiedzieli.
Ksiądz zrobił wielkie oczy.
– Niemożliwe. To pogańskie imię. Wybierzcie świętego patrona.
– Gdzie mamy go szukać?
– Otwórzcie Litanię do Wszystkich Świętych i weźcie pierwsze lepsze.
Po krótkiej naradzie zdecydowali.
– Dobrze. Niech będzie Kyrie elejson.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *