Zapach chryzantemy

Zawsze kojarzy mi się z płonącym zniczem, wonią gałęzi świerka i wielkim tłumem ludzi wędrujących niespiesznie z powagą cmentarnymi alejkami wśród mogił tych, co śpią snem wiecznym. Podziwiam kwiaty chryzantem różnych kolorów i odmian, zachwycam się pięknie uformowanymi koronami. W naszej kulturze przyjęte jest zwyczajowe zdobienie grobów bliskich kompozycjami kwiatowymi szczególnie w dniu 1 listopada na Wszystkich Świętych. To wyjątkowe święto pamięci o zmarłych z naszych rodzin, przyjaciół, znajomych, a także tych, o których już nikt z bliskich zadbać nie może.

Oprawę wizualną ustalają i wykonują ludzie a zwyczaje modlitewne za tych, co odeszli proponuje i prowadzi kościół pod przewodnictwem sług bożych – kapłanów. Czasem myślę sobie, co by było, gdyby morze kwiatów i łunę zniczy na cmentarzu zamienić na szczere, miłe Bogu, pomocne zmarłym modlitwy?

Zmieniają się czasy, zmieniają się zwyczaje, zmieniają się oczekiwanie i mentalność człowieka. Z dzieciństwa pamiętam o wiele skromniejsze dekoracje i ubogie pomniki (proste drewniane lub żelazne krzyże) a przy ziemnych grobach całe rodziny klęczących i rozmodlonych ludzi. Tak było wiele lat temu ok. 1957 r. dziś wśród marmurów i granitów w powodzi kwiatów i przemyślnie skonstruowanych zniczy bardzo odświętnie i starannie ubrani ludzie, jak potrafią tak oddają hołd i cześć swoim najbliższym, których Pan powołał do siebie. Tu na cmentarzu spotykają się żyjący członkowie rodów często mieszkających bardzo daleko i tylko na to święto zjeżdżających w rodzinne strony. Odnawiają się czasem dość luźne więzi rodzinne, wybaczają sobie urazy, puszczają w niepamięć błahe porozumienia. Wielu ludzi uświadamia sobie, że wszyscy tak kończymy ziemskie pielgrzymowanie i nic ze sobą nie zabieramy. Będą nas wspominać tak, jak sobie na to zapracujemy ziemskim bytem więc może warto w nim coś zmienić i popatrzę na ludzi poprzez pryzmat wartości duchowych a nie zasobów materialnych.

Pobłażliwość i wyrozumiałość należy się dzieciom towarzyszącym dorosłym w obchodach Wszystkich Świętych. Dla nich bardziej zrozumiałe i do przyjęcia jest Halloween rodem z Ameryki za co nie trzeba ich krytykować. Dla dziecka majestat śmierci, obumieranie organizmów i nieodwracalność tego procesu są niezrozumiałe i za trudne. Muszą do tego dorosnąć. Bardzo pożądane jest, by w trakcie wizyty na cmentarzu rzeczowo i dokładnie informować o spoczywających tu członkach rodziny i razem odmawiać modlitwy za zmarłych.

Zapalane lampki to takie płomyczki pamięci, które należą się też nieznanym z imienia i nazwiska a także tym, których szczątków doczesnych rodzina nigdy nie odnalazła. To im „Wieczny odpoczynek” mówią obcy, przypadkowi przychodnie i to jest piękny wykładnik naszego społeczeństwa.

Ja lubię bywać na cmentarzu ale w zwykły dzień, nie przy święcie. Tu nabieram dystansu do życia, pokory, uczucia bycia pyłkiem na wietrze i naocznej ilustracji powiedzenia „prochem jesteś i w proch się obrócisz”. To akurat dołuje i przygnębia ale wiara pozwala odbić się od ziemi i mieć nadzieję, zę u Stwórcy spotkam tych wszystkich bliskich i kochanych, których już nie ma. Lubię czytać napisy na nagrobkach, szczególnie na tych wiekowych i spełniać prośby o modlitwę wyrażane przez śpiących snem wiecznym. Bardzo mnie to wzrusza i pozwala wyciszyć się, zrozumieć kruchość ziemskiego życia i zadać sobie pytanie: za czym ja właściwie gonię? Czemu nie cieszę się tym, co posiadam? Spacerując po cmentarzu dostrzegam jedyną ziemską sprawiedliwość: wszystkich was czeka taki sam kres życia – ziemia matka przyjmie i utuli na wieczny sen… tu nie ma bogatych, biednych, ważnych, nic nie znaczących, zasłużonych czy nikomu nie znanych, złych czy dobrych. Co można dla nich zrobić? Uporządkować miejsce wiecznego spoczynku (nawet na nieznanym grobie) i wspólnie z rodziną miejscową i przyjezdną zatopić się w szczerej, dobrej, serdecznej modlitwie za tych, których sprawiedliwy Bóg powołał przed swe oblicze.

Święto Zmarłych to dobry czas, by wieczorem przy blasku świec wdychając zapach królującej na grobach chryzantemy, wspominać ukochanych zmarłych, modlić się w ich intencji i zastanowić się nad własnym życiem… może w nim coś zmienić… dopóki tu jesteśmy…
A jednak chryzantemy to kwiaty zmarłych…

Nie zakłócę wam spokoju

Nie zakłócę wam spokoju w świętym miejscu snu wiecznego
Przejdę tylko i poczytam; kto kim był i pragnął czego.
Przytuliły się mogiłki do rodzinnej ziemi matki
Krzyże wiatry wygładziły, pękły płyty, rosną kwiatki…

Dziki bez ostoi strzeże, bezmiar krzewów, drzew różności
barwinkowy dywan tkany tłumi kroki rzadkich gości.
Byłam tutaj po raz pierwszy przed trzydziestu kilku laty.
Na ariańskiej górce cisza, świat roślinny przebogaty.

I mogiłki, płyty, krzyże, wszędzie ślady przemijania
Zacierają się napisy, Pan na krzyżu głowę skłania.
Leżą możni tego świata, zwykli ludzie i hrabiowie.
Niech odezwą się kamienie w specyficznej niemej mowie.

Może już nie żyją bliscy, bądź los rozwiał ich po świecie.
To my za nich się pomódlmy, bo to nasi bracia przecie.
Z płyt nagrobnych płacz aniołków słychać w deszczu wczesną wiosną
Dla Jadwisi, Stefcia, Czesi pierwsze fiołki w trawie rosną.

Latem szumią kołysankę bzy, czeremchy, pęk złocieni
dla Czesiuna i Jadziuni, bajkę szepcą dla Ireni.
Byłam tutaj i jesienią. Wiatr zawodził, zdobił w liście
Zapomniane, biedne groby. Było smutno, uroczyście.

Zima bielą otulała biednych oraz zapomnianych
Szron posrebrzył jednakowo bezimiennych i tych znanych.
Nie zakłócę wam spokoju, we śnie wiecznym nie przeszkodzę
Zajdę tylko się pomodlić, choćby było nie po drodze.

Zdrowaś Mario – Moskalewskim, Trzcińskim – odpoczynek wieczny
i Grabowskim i Potockim – tu przystanek ostateczny.
Był zły człowiek, zniszczył groby, płyty zsuwał i połupał.
To wandalizm, świętokradztwo! Pewnie cennych rzeczy szukał.

Potem przyszli tu uczniowie, ci z gimnazjum – zwykłe dzieci,
podpisali „akt adopcji” – dziś w Zaduszki lampka świeci
na niejednym starym grobie, oczyszczonej starej płycie.
Panie, dzieci i rodzice czas spędzili pracowicie.

By kamienie nie milczały, aby oddać hołd przeszłości
uszanować prośby zmarłych o modlitwę do „wieczności’.
zmienia cmentarz swe oblicze, nagrobkowe teksty stare
zadziwiając i wzruszając budzą podziw oraz wiarę.

Różne miejsca odwiedzałam, poznawałam do tej pory,
tu odczuwam przemijanie, czas refleksji i pokory.
Nie zakłócę wam spokoju, modlę się do Pana w niebie
za was wszystkich co tu śpicie, aby przyjął was do siebie.

Na ariańskiej górce cmentarz, dzieci lampki zapaliły,
będzie tu msza w Dniu Zadusznym, bo kamienie przemówiły.
Nie wiem kiedy odejść przyjdzie, kiedy kres ziemskiej gonitwy,
może ja też prosić będę… o westchnienie i modlitwy?…